Martin Buber to austriacki filozof, religioznawca, tłumacz i działacz polityczny. Jego zainteresowania badawcze obejmowały wiele dziedzin: od studiów biblijnych i antropologii filozoficznej po zagadnienia związane ze sztuką, edukacją i polityką. Zasłynął publikacją pracy Ja i Ty, podstawowym tekstem dla całego nurtu filozofii dialogu. W Polsce znany jest także jako badacz tradycji chasydzkiej, dzięki wydaniu takich książek, jak Gog i Magog: kronika chasydzka i Opowieści chasydów.
Nasz filozof urodził się w 1878 roku w Wiedniu, a w trzecim roku życia, po rozwodzie rodziców, został oddany dziadkom na wychowanie we Lwowie. W tym okresie oba te miasta znajdowały się na terenie Austro-Węgier. Dorastał w tradycyjnej rodzinie żydowskiej, co odcisnęło silne piętno na jego myśli. W młodości zainteresował się filozofią Friedricha Nietzschego, rozpoczął nawet prace nad pierwszym polskim przekładem Tako rzecze Zaratustra, których jednak nigdy nie ukończył. Można postawić tezę, że myślenie o religii u Bubera zostało ukształtowane przez te dwa doświadczenia formacyjne: to z jednej strony mocne oparcie w tradycyjnym judaizmie, a z drugiej – radykalnie nowoczesna i bezkompromisowa myśl Nietzschego, głosząca wyczerpanie się dawnej, europejskiej religijności (słynna teza o śmierci Boga).
Dwojakie oblicze świata
Ja i Ty, czyli najsłynniejsza rozprawa Martina Bubera, rozpoczyna się od wyróżnienia dwóch fundamentalnych par pojęć, które zarazem są dwoma obliczami świata dla człowieka. Pierwsza z tych par to Ja-Ty, druga Ja-Ono. To także dwa całkowicie odmienne sposoby, za pomocą których możemy wejść w relację z obiektami w świecie: zarówno z przyrodą, jak i z innymi ludźmi i wreszcie z bytami o charakterze duchowym, przede wszystkim z Bogiem.
W tym tekście skupimy się przede wszystkim na opisie chyba najmniej intuicyjnej z tych trzech relacji – na spotkaniu człowieka z przyrodą – i pokazaniu, jak myśl Bubera może nas zainspirować do namysłu nad współczesnymi problemami ekologicznymi.
Na wstępie należy uchwycić istotną różnicę między tymi dwoma typami podejścia do świata. Łatwo zauważyć, że myśl Martina Bubera osadzona jest na rozróżnieniu słownym, które występuje w języku potocznym. Słowa „Ty” używamy przede wszystkim względem innych osób, opisuje ono bliską, niesformalizowaną relację. Często korzystamy ze zwrotu „przejście na Ty” jako opisu pewnego etapu w rozwoju relacji towarzyskiej: gdy przestajemy być dla siebie „Panem/Panią”, a zatem kimś obcym, wobec kogo należy zachować dystans, a zaczynamy być bliższym znajomym, rówieśnikiem, kimś nam równym. Z kolei słowo „Ono”, a w praktyce językowej „To”, zwykle odnosi się do obiektów nieożywionych, do świata rzeczy. Związane jest z całą serią czasowników, które służą do opisu czynności związanych z manipulacją obiektami, jak „zrób to”, „pokrój to”, „ubierz to”, „spróbuj to”, „zjedz to”.
W pewnym uproszczeniu możemy powiedzieć, że relacja Ja-Ty związana jest z innymi osobami, a relacja Ja-Ono z interakcjami z rzeczami i przedmiotami. Co jednak jest najciekawsze w myśli Martina Bubera: pokazuje on nam, że te dwa typy relacji mogą mieć odmiennych adresatów. I tak w scenariuszu optymalnego życia wchodzimy w relację Ja-Ty z innymi osobami, z bytami duchowymi oraz z przyrodą, traktując je jako „Ty”, a nie jako rzeczy. W najgorszym zaś scenariuszu wchodzimy w relację Ja-Ono z „przedstawicielami” każdej z wymienionych sfer, co skutkuje instrumentalizacją innych ludzi, przyrody oraz Boga. O tym, jak koszmarne konsekwencje może mieć instrumentalizacja innych osób, zredukowanie ich do statusu rzeczy, najlepiej świadczą doświadczenia historyczne XX wieku, zwłaszcza okres panowania dwóch totalitaryzmów w Europie. Tymczasem ciągły i postępujący kryzys ekologiczny, z jakim borykamy się obecnie, dobitnie pokazuje, jak zgubna stała się redukcja przyrody do rzeczy, do kapitału, do czegoś, co ma tylko czemuś służyć, a nie ma wartości samo w sobie.
Typ działania Ja-Ono związany jest zatem z instrumentalizacją i urzeczowieniem, a także z rozkazywaniem, kontrolą, ustanawianiem hierarchii i dominacji.
Przeciwstawiony mu typ relacji Ja-Ty związany jest z uznaniem drugiej strony w jej nieredukowalnej indywidualności, w tym, że jest od nas różna, lecz tak samo ważna; to oferowanie wsparcia, pomocy, samego siebie, wsłuchanie się w potrzeby drugiego, relacja oparta na równości, równej wartości oraz szacunku.
Sfera życia z przyrodą
Wyróżnienie trzech sfer ludzkiego życia Martin Buber rozpoczyna od charakteryzacji przyrody:
Świat relacji powstaje w trzech sferach.
Pierwsza to życie z przyrodą. Tutaj relacja pozostaje w mroku, nie osiągając progu języka. Stworzenia poruszają się przed nami, lecz nie mogą do nas dojść, a nasze Ty do nich skierowane zatrzymuje się na progu języka.[1]
Od razu widzimy, dlaczego scharakteryzowaliśmy spotkanie o charakterze Ja-Ty między człowiekiem a przyrodą jako najtrudniejsze do uchwycenia. Od świata przyrodniczego dzieli nas bariera komunikacyjna: gdy mówimy do zwierząt, nawet tych udomowionych, to nie zawsze spotykamy się z owocną reakcją; komunikacja z roślinami jest jeszcze bardziej problematyczna – zasadne nadal pozostaje pytanie, czy w ogóle możemy w tym wypadku mówić o komunikacji – a przyroda to przecież przede wszystkim świat obiektów nieożywionych: skał, potoków, chmur, morskich fal czy odległych asteroid. Sam pomysł, aby wejść w relację Ja-Ty z ostatnimi z wymienionych bytów wydaje się na pierwszy rzut oka dziwaczny.
Jak możemy to zrozumieć? Myśl Bubera osadzona jest na mocnym fundamencie teistycznym. Jak czytamy w kolejnym fragmencie pracy Ja i Ty:
W jaki sposób możemy włączyć to, co pozajęzkowe w świat podstawowego słowa?
W każdej z tych sfer, przez wszystko, co nam się uobecnia, sięgamy spojrzeniem skraju wiecznego Ty, czujemy jego powiew; w każdym Ty zagadujemy Ty wieczne, w każdej sferze w odpowiedni dla niej sposób.[2]
Odpowiedź jest zatem prosta i wymagająca jednocześnie: każda z tych sfer, czyli także sfera przyrody, jest przejawem działania wiecznego Ty, jakiejś formy boskości. Ta koncepcja doskonale „pracuje” we wszystkich światopoglądach o ukierunkowaniu teistycznym: w klasycznym teizmie przyroda jest stworzona przez Boga i dzięki temu aktowi otrzymuje wartość, a w doktrynach heterodoksalnych: albo sama jest bóstwem (panteizm), albo jest jego częścią (panenteizm) lub jakoś z niego emanuje (neoplatonizm). W każdym z tych wypadków przyroda zyskuje wartość poprzez odniesienie do Absolutu, poprzez to, co Buber w pięknej metaforze nazywa „powiewem wiecznego Ty”.
Od razu dostrzegamy też jednak zasadniczą trudność tego stanowiska: jak utrzymać wartość każdej z tych sfer w światopoglądzie o zabarwieniu agnostycznym, ateistycznym czy po prostu naturalistycznym? W tym wypadku od razu odpada nam relacja Ja-Ty z bytami z trzeciej, duchowej sfery – naturaliści po prostu negują jej istnienie, więc o żadnej relacji nie może być w tym wypadku mowy.
Jeśli chodzi o sferę drugą – spotkania z innymi osobami – sytuacja lekko się komplikuje. Mało kontrowersyjna teza robocza: możemy założyć, że zdecydowana większość naturalistów doceni wagę relacji o charakterze Ja-Ty w odniesieniu do kontaktów z innymi osobami. Tu słowem-kluczem będzie właśnie „osoba” i związane z tym pojęciem warunki personalizacji. Zatem za niekontrowersyjną uznajemy wagę relacji Ja-Ty z ukochaną osobą, rodzicem czy przyjacielem, a już dość kontrowersyjną propozycje relacji Ja-Ty z delfinem, słoniem czy szympansem (zwierzęta, które czasem jesteśmy skłonni włączać do grona osób), człowiekiem w śpiączce czy człowiekiem we wczesnej fazie rozwoju embrionalnego. To niezwykle trudne zagadnienia, których porządne omówienie daleko wykracza poza ambicje tej pracy, więc jedynie je tutaj zasygnalizujemy i wrócimy do omówienia relacji z szeroko pojętą przyrodą.
Jak się wydaje przyjęcie światopoglądu naturalistycznego sprawia, że kontakt Ja-Ty z przyrodą staje się po prostu niemożliwy. W najlepszym wypadku będzie dotyczył wysoce wyselekcjonowanej grupy istot, np. wspomnianych już szympansów, delfinów czy słoni oraz ulubionych zwierząt udomowionych: kotów, psów, papug czy koni. Wejście w relację o charakterze Ja-Ty z całością przyrody, czyli z ogromem bytów nieożywionych, wydaje się w tym wypadku niemożliwe, a w każdym razie dziwnie niekonsekwentne. Dlaczego? Prosty przykład: załóżmy, że jesteśmy dość klasycznymi naturalistami, czyli przyjmujemy, że istnieje tylko świat naturalny (przyroda), a charakterystyki mentalne (myślenie, emocje, wola) przysługują jedynie pewnej klasie obiektów ożywionych, w tym na pewno ludziom. Martin Buber zachęca nas do wejścia w relację o charakterze Ja-Ty z całością przyrody, a więc także z dowolną skałą, chmurą czy kamieniem. Odmawiamy jednak tym obiektom charakterystyk mentalnych, więc po prostu propozycja Bubera jest niemożliwa do wykonania. Naturalista może spacerować po lesie i rozmawiać z kamieniami, ale raczej nie powinien uważać, że mogą mu (w jakimkolwiek sensie) odpowiedzieć na zadane pytania. Zobaczmy, jakie są tego konsekwencje w kontekście myśli Martina Bubera.
Możemy powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z sytuacją „albo-albo” w rozumieniu Sorena Kierkegaarda. Skoro – gdy znajdujemy się na orbicie światopoglądu naturalistycznego – odpada relacja Ja-Ty z przyrodą, to pozostaje relacja o charakterze Ja-Ono. Trzeciej drogi nie ma. Relacja Ja-Ono wiąże się oczywiście z urzeczowieniem, instrumentalizacją i poddaniem celom. Jakie są tego konsekwencje? Zobrazujemy to na kilku przykładach. W tej optyce: (1) las nie ma wartości sam w sobie, służy dostarczeniu drewna. (2) Zwierzęta służą produkcji mięsa, są pokarmem, środkiem do zaspokojenia głodu. (3) Rzeki służą jako coś, co dostarcza wody pitnej lub generuje prąd dzięki elektrowniom wodnym. (4) Ocean staje się miejscem, do którego można wlać wszystkie przemysłowe odpady. (5) Cała przyroda ma służyć celom człowieka, co znaczy, że zostaje rozpoznana jako środek zaspokajania pragnień, w wymiarze technicznym – jako coś, nad czym należy zapanować, a w wymiarze ekonomicznym – jako zasoby lub kapitał, który należy wykorzystać.
Oczywiście kryzys ekologiczny, z którym aktualnie zmagamy się jako cywilizacja, jest związany z wieloma, niezależnymi od siebie przyczynami. To efekt postępującej industrializacji, gwałtownego wzrostu populacji naszej planety, a także skutek naszych rosnących wymagań względem tego, co nazywamy standardem życia czy standardem cywilizacyjnym. Wydaje się jednak, że pewna, może źródłowa przyczyna tego kryzysu leży w naszym nastawieniu do przyrody, w traktowaniu jej instrumentalnie, jako rzeczy, zasobu, czegoś nad czym można – i należy – zapanować.
Teraz dopiero robi się ciekawie, bo pojawia się szansa na wykorzystanie filozoficznego narzędzia do analizy realnego zjawiska społecznego. Wiele „zielonych”, uwrażliwionych ekologicznie organizacji społecznych należy do szerokiego spektrum politycznej lewicy. Lewica, zwłaszcza ta klasyczna, a zatem odwołująca się do tradycji Oświeceniowej lub marksistowskiej, twardo obstaje przy przyjęciu materialistycznego i naturalistycznego stanowiska w opisie rzeczywistości. Widzimy jednak, że – idąc za argumentacją Martina Bubera – naturalizm pozwala tylko na przyjęcie jednej perspektywy względem całości przyrody, czyli relacji o charakterze Ja-Ono. Na fundamencie tej relacji nie znajdziemy filozoficznych podstaw do skutecznej obrony przyrody. Wniosek z tego płynie taki, że ruchy ekologiczne potrzebują nowej, nie-naturalistycznej metafizyki, aby lepiej ufundować swoje działania.
Oczywiście naiwnością byłoby twierdzenie, że każdy ruch polityczny potrzebuje dobrze określonej pozycji meta-politycznej czy nawet metafizycznej. Można działać bez wyraźnych rozstrzygnięć metafizycznych, a także faktycznie zachowywać się inaczej niż wynikałoby to z naszych poglądów (np. deklarując, że „las nas potrzebuje” i jednocześnie utrzymując, że drzewa nie mają stanów mentalnych lub ich odpowiedników, a zatem nie mogą mieć potrzeb). Wydaje się jednak, że dobre stanowisko metafizyczne może wzmocnić dążenia, które są z nim zbieżne. Jaki płynie z tego wniosek? Dla ruchów ekologicznych naturalizm jest kiepskim punktem wyjścia.
Przykład drzewa
Wydaje się, że próba myślenia o spotkaniu człowieka z przyrodą na wzór relacji Ja-Ty mogłaby pomóc rozwiązać pewne aspekty współczesnego kryzysu ekologicznego. Jak mogłoby to wyglądać? Martin Buber charakteryzuje relacje Ja-Ty oraz Ja-Ono na przykładzie kontaktu z drzewem.
Przyglądam się drzewu. (…)
Mogę je zaklasyfikować jako do określonego gatunku i patrzeć na nie jako na okaz, studiując budowę i sposób życia.
Mogę do tego stopnia pominąć jego konkretne istnienie i konkretną formę, że ujrzę w nim już tylko wyraz prawa – praw, zgodnie z którymi stałe przeciwieństwo sił stale ulega złagodzeniu, albo praw, wedle których substancje mieszają się i rozdzielają.
Mogę je zdematerializować i uwiecznić przez sprowadzenie do liczby, do czystego stosunku liczbowego.[3]
To opis spotkania z przyrodą w typie Ja-Ono. Oddaje ono sposób myślenia badacza, biologa czy botanika. Drzewo zostaje po pierwsze zaklasyfikowane do określonego gatunku, następnie opisane w języku ogólnych praw naturalnych, a wreszcie w pełni zdematerializowane i sprowadzone do pewnych stosunków liczbowych. Postrzegane jest zatem jako coś skrajnie nie-unikatowego, a przez to w pełni wymiennego: jako egzemplarz gatunku czy wyraz działania pewnych ogólnych praw. Dzisiaj możemy myśleć także o innych typach instrumentalizacji tego przykładowego drzewa, czyli o myśleniu o nim w kategoriach zasobu – ile desek może dostarczyć? ile tlenu wyprodukować? czy efektywniej jest zachować drzewo niż je ściąć i wybudować w tym miejscu dom lub zasadzić uprawy? lub zaspokojenia naszych pragnień – czy drzewo jest ładne? czy psuje krajobraz, czy raczej go wzbogaca? czy jego obecność poprawi nasze zdrowie?
Ale może się też zdarzyć, zarazem z woli i łaski, że przyglądając się drzewu, zostaną włączony w relację z nim – i wtedy drzewo przestanie być Ono. Porwała mnie moc wyłączności.
Nie muszę w związku z tym rezygnować z jakiegokolwiek sposobu mojego oglądania. Nie ma niczego, od czego musiałbym abstrahować, chcąc zobaczyć, ani żadnej wiedzy, o której musiałbym zapomnieć. Raczej wszystko – obraz i ruch, gatunek i okaz, prawo i liczba – jest tutaj nierozdzielnie złączone. (…)
Drzewo nie jest wrażeniem, grą mojej wyobraźni, wartością nastrojową; ono żyje naprzeciw mnie i ma ze mną do czynienia, tak jak ja z nim – tylko inaczej.[4]
W powyższym fragmencie Martin Buber pokazuje, jak wygląda spotkanie z drzewem w typie relacji Ja-Ty. Jak widzimy opis jest głównie negatywny: nie musimy abstrahować od naszej wiedzy czy praw przyrody, które znamy. Chodzi o dwa istotne momenty: po pierwsze to doświadczenie ma charakter całościowy: doświadczamy drzewa jako drzewa, a nie jego wyabstrahowanych cech. Po drugie: doświadczamy drzewa w jego nieredukowalnej konkretności, tego oto drzewa, które po prostu jest (a nie ładnego egzemplarza sosny czy dębu). Relacja Ja-Ty opiera się zatem na równości, ale także na akceptacji tego, że Ty jest ode mnie różny.
Co istotne, w myśli Bubera także człon Ja z relacji Ja-Ty pozostaje w pełni autonomiczny, zachowuje swoją odrębność. Nie chodzi zatem o to, aby bezosobowo rozpłynąć się w przyrodzie, wrócić do jakiegoś wyidealizowanego stanu jedności z naturą, w której panuje pełne niezróżnicowanie. Człowiek ma pozostać Ja i zacząć traktować przyrodę jako Ty.
Ja i Ty a doświadczenie numinosum
Prześledziliśmy to, jak Martin Buber odróżnia dwa sposoby obcowania ze światem: relacje Ja-Ty oraz Ja-Ono. Następnie przeanalizowaliśmy spotkanie człowieka z przyrodą, zobaczyliśmy, że instrumentalizacja przyrody mogła doprowadzić do współczesnego kryzysu ekologicznego, a także pokazaliśmy, jak może wyglądać relacja Ja-Ty z przyrodą na przykładzie spotkania z drzewem. Zwróciliśmy też uwagę na podstawową trudność, na jaką narażona jest koncepcja Bubera: opiera się ona na teistycznej wizji świata. Wydaje się, że w światopoglądzie naturalistycznym autentyczne spotkanie Ja-Ty możliwe jest tylko między osobami.
Na zakończenie porównamy koncepcję Martina Bubera z cechami, jakie ma doświadczenie numinosum w filozofii Rudolfa Otta. To porównanie może odsłonić pewne istotne treści, które umykają w opisie relacji w kategoriach Ja-Ty.
Rudolf Otto (1869-1937) był niemieckim filozofem, teologiem protestanckim i religioznawcą. Związany z nurtem fenomenologii. Interesującą nas koncepcję numinosum rozwinął w pracy Świętość: elementy irracjonalne w pojęciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonalnych[5] z 1917 roku. Według Otta źródłem każdej religii jest specyficzne doświadczenie numinotyczne (od łacińskiego numen, czyli bóstwa), którego nie da się wypowiedzieć, a które cechuje się niesamowitością, które jednocześnie nas przeraża i pociąga. Na przerażenie składają się elementy grozy, majestatu, mocy i tajemnicy, a pociąga nas cudowność, zachwyt i poczucie miłości.
Dla Rudolfa Otta te cechy mają doświadczenia religijne, które stanowią także fundament relacji Ja-Ty u Martina Bubera. Co jest istotne w tym porównaniu? Otto zwraca uwagę na moment grozy i majestatu, który nieobecny jest u Bubera. Trudno sobie nawet wyobrazić, dlaczego udane spotkanie Ja-Ty miałoby w nas budzić grozę. Koncepcja Otta zwraca zatem uwagę na pewien aspekt doświadczenia, którego nie znajdziemy u Bubera.
Co więcej, ona także może nam pomóc w zrozumieniu naszej relacji z przyrodą. Tutaj możemy odwołać się do przykładu jakiegoś gwałtownego zjawiska pogodowego albo obrazu prastarej, potężnej dżungli: są w nim zawarte jednocześnie elementy przerażające, jak i pociągające – furia natury i jej nieusuwalna tajemnica.
Martin Buber. Co czytać dalej?
- Ja i Ty. Wybór pism filozoficznych, przeł. Jan Doktór, Warszawa 1992
- Obrazy dobra i zła, przeł. Marcin Masny, Gliwice 2017
- Gog i Magog: kronika chasydzka, przeł. i wstępem opatrzył Jan Garewicz, Warszawa 1999
- Opowieści chasydów, przeł., uwagami i posł. opatrzył Paweł Hertz, Warszawa 2005
Przypisy
- Buber, Martin, Ja i Ty. Wybór pism filozoficznych, przeł. Jan Doktór, Warszawa 1992, s. 41.
- Tamże, s. 41.
- Tamże, s. 42.
- Tamże.
- Otto, Rudolf, Świętość: elementy irracjonalne w pojęciu bóstwa i ich stosunek do elementów racjonalnych, Wrocław 1993.