Za tekst odpowiada Miłosz Wieczór, nihilistyczny scjentysta z programem pozytywnym, miłośnik twórczości Prousta.
Jak dotąd na naszej stronie mogliście przeczytać teksty, które wrzucaliśmy do jednej z czterech kategorii. „Eseje” zbierały nasze, czasem osobiste, przemyślenia, krążące wokół jednego wątku. „Opracowania” miały wam dostarczyć źródła pogłębionej wiedzy na temat wybranych myślicieli i szkół filozoficznych. „Recenzje”, prawdziwa plaga polskiego internetu… zresztą, wszyscy wiedzą, czym są recenzje w czasach, gdy wszyscy recenzują, ominiemy dodatkowy opis. No i na koniec: „wiersze”, czyli nasz pomysł – dość oryginalny, jak na ten smutny kraj, choć antycypowany historycznie (patrz: Lukrecjusz, Nietzsche, Heidegger) – by w jednym miejscu zebrać filozofię i poezję. Teraz wprowadzamy piątą kategorię, czyli „aforyzmy”. Otwiera ją wybór dwudziestu jeden aforyzmów autorstwa Miłosza Wieczora. Zachęcamy!
***
1. Oparcie cywilizacji Zachodu na echu żywotów tych dwóch postaci – Jezusa i Sokratesa – było, wprawdzie koniecznym, a jednak błędem historii; grecka forma racjonalizmu i chrześcijaństwo jako dwa korzenie ciągnęły w dwie strony – i nie powinno dziwić rozdarcie, bo dzisiejszy nihilizm (więcej, przymus i jednoczesna niemożliwość nihilizmu) to enfant terrible tego duetu. Jednoczesny imperatyw zachowywania i kwestionowania wartości to coś, co musi doprowadzić osobowość do rozdwojenia (u mniej wrażliwych) albo kolapsu (u bardziej konsekwentnych) – i zmuszeni jesteśmy szukać trzeciej nogi dla wspólnego stołu. (2015: Chciałoby się powiedzieć: ch… się podeprzeć; w miarę upływu lat człowiek robi się wulgarny i mniej cierpliwy, gdy mówi o filozofii.)
2. Inny rozkrok – to „noga wolnościowa” i „noga kapitalistyczna”: złudzenie, że możliwa jest wolność przy stałej i nieograniczonej eskalacji skali ludzkich potrzeb i uzależnień. Trzeba pamiętać, że każde narzędzie jest obusieczne, tj. jednocześnie rozszerza zakres funkcjonowania człowieka (zwiększając wolność) i uzależnia od dostawcy czy producenta (zmniejszając wolność). Pamiętał o tym Ted Kaczynski.
3. Narzucające się wyobrażenie piękna jako odbicia, piękna jako emanacji – CZEGO? Chorobliwy platonizm – udaje nowe teorie fizyczne, gdzie widoczne przejawy oddziaływań i własności materioenergii są wyrazem zjawisk symetrycznych i geometrycznych; ale jaka geometria, jaka pierwsza zasada mogłaby wysublimować się poprzez taką projekcję w doznanie piękna kobiety? Może wyabstrahowane pojęcie „wartościowania pozytywnego”, sama czysta afirmacja, hipotetyczny skwantowany plus?
4. Uwaga: absolutna, typowo buddyjska negacja cierpienia – taka, która bazuje na możliwości odrzucenia wrażeń zewnętrznych tout court – może pociągnąć za sobą, jako logiczną i konieczną konsekwencję, zanegowanie rozkoszy; a wówczas przekreśla w praktyce przestrzeń ludzkiego hedonizmu, czyniąc życie niemożliwością.
5. Uważać na zdanie, którym kończymy dłuższy ustęp; nawet jeden koślawy przecinek – postawiony nie w rytmie albo poza nim – może zepsuć większą konstrukcję, uderzywszy w jakiś niepełny ton albo wytartą frazę. [2017: To dlatego każda z tych fraz była trzydzieści razy przefasonowana i pocięta.]
6. Właściwy Gombrowicz – jak bardzo naczelna myśl, idee fixe, może przysłonić osobę? I czy, o ile aspirujemy do tej interpersonalnej wielkości – uznawanej przez innych – możemy kłaniać się któremukolwiek określeniu, czy nie będzie to raczej świadectwem prymatu terminu nad nami samymi – „nami czystymi” – czy nie należałoby raczej stworzyć siebie jako bel soi, nie jako piękny dom czy nośnik dla idei-pasożyta?
7. Doświadczenie upływu czasu jako ogromnego pędu – lotu Czystej Świadomości z prędkością światła, który czasem tylko odchyla się odrobinę w pozostałe trzy wymiary; a przy tym zupełna statyczność, obojętność świata wokół, jedynie wyścig wolnych duchów: cudo.
8. Muzyka zyskuje sens jedynie wobec odbiorcy; w przeciwieństwie do informacji typu logicznego, posiadającej (na mocy definicji) wartości obiektywne [2015: co ja sobie wtedy myślałem?!], nie da się w muzyce pominąć pierwiastka subiektywnego: toteż o jej jakości, sensie mówić można prawdopodobnie wyłącznie w odniesieniu do interakcji z osobowością jednostkowego odbiorcy. Być może nie istnieje wartość, która pozwoliłaby na obiektywną klasyfikację muzyki – wyłączając właśnie to czysto emocjonalne oddziaływanie na konkretnego, pojedynczego słuchacza. (Należałoby to interpretować głębiej niż wytarte „o gustach się nie dyskutuje”, raczej w kategoriach, bo ja wiem, ontologii dzieła sztuki?)
9. W momentach wyższej świadomości – wiedzieć, że sensem życia jest poszukiwanie; przez resztę życia po prostu poszukiwać, ale ten zdrowy dystans mieć gdzieś z tyłu głowy.
10. Obrzydzenie aktem czystej konsumpcji, materialnej, mentalnej, moralnej – do jakich granic można je doprowadzić, i co powstanie z tego doprowadzenia? Człowiek-monada?
11. Jeśli coś zaskakuje w człowieku raz po raz, mimo ustawicznego przyzwyczajania z jego strony – to chyba nieugięta wiara we własne modele, i podążająca za tym wiara w język, w zrównanie ujętego słownie fenomenu z istotą rzeczy, w zrozumienie przez nazwanie.
12. Nihilizm pozwala na umiarkowanie wiarygodne pozorowanie tak szczęścia, jak i nieszczęścia; oba bowiem zna dobrze, choć nie bezpośrednio: pierwsze od strony dobrego smaku, drugie – zbadawszy skalę intensywności uczuć.
13. Powierzchnia czasu jest dla człowieka płaska, choć lekko nachylona. Jest się zawsze gdzieś pomiędzy teraz a za chwilę, niby patrząc na kolejny odcinek zbocza, bo zawsze zjeżdżamy nieco szybciej niż sam czas, choć jedno od drugiego (tj. teraz od projektowanego za chwilę) niewiele się tak naprawdę różni – może z wyjątkiem realności. (2017: Nasz pojazd ciągnie za sobą jeszcze gałęzie pozrywane po drodze, szczególnie te niedawne i te duże, choć mimo to nie zwalnia ani o odrobinę.)
14. Tajemnica sataniczności mistycyzmu. [2015: i również misterium erotycznego?] W imię Chrystusa należało się gromadzić choćby w trójkę, Lucyfer zaś nie przyjdzie nigdy nawet do dwojga. [2017: a może jednak? Mistycyzm dwojga?]
15. Z cywilizacji dawnej, tj. przedwojennej, uszliśmy z życiem – i z czymś jeszcze? Co właściwie przynosimy ze sobą w ten wiek, czy „nas” samych nawet?
16. Człowieka nie da się odmierzyć inaczej, jak tylko miarkami, pipetami, probówkami. Ciężar całości prawdy i doświadczenia jednej choćby osoby jest zbyt duży jak na pojemność naszych form – i stąd rozbija się w rękach każda próba mówienia o Człowieku.
17. Znów: moja uległość wobec piękna. Nie potrafię się mu przeciwstawić, jakby było jedyną boskością tego świata, jak gdyby naznaczało ludzi i przedmioty znamieniem jakościowej odrębności, nieztegoświatości.
18. A jednocześnie okrutna jałowość wszystkiego uniesienia, które – nie natrafiając na opór z zewnątrz – rozbija się o próżnię. Stąd myśl, że tworzyć należałoby z wewnętrznego napięcia treści skierowanego z wielką siłą w zewnętrzny, niemal równy co do potęgi, opór formy.
19. Czy stwierdzenie ruchu jako faktu nie zmienia go w bezruch? Natura, stałość pojęcia ruchu stoi w sprzeczności z jego wewnętrzną treścią; ale mówiąc, posługujemy się w istocie statycznym pojęciem, nie treścią. (To jedynie zabawka intelektualna, żaden prawdziwy paradoks.)
20. Sztuka jako wynaturzenie, ale wynaturzenie funkcjonalne: ludzki pokój, la chambre humaine, ludzka przestrzeń w objęciach nacierającego Wszechświata. Czy nie tak to zawsze funkcjonowało, czy nie jest tak, że człowiek sam w sobie nie ma własnego miejsca w naturze – jako jej antyteza, i czy nie dlatego tworzy sztuczne, swoje światy?
21. Człowiek europejski zawsze wyrastał myślą poza bieżące uwarunkowania społeczno-polityczne; stąd nieprzystawalność idej do kolejnych rzeczywistości, stąd uporczywa teoretyczność każdej filozofii – i horror teorii wprowadzanej w życie.
Miłosz Wieczór (ur. 1991) – Nihilistyczny scjentysta z programem pozytywnym. Od czasu lektury Prousta uważa, że życie „jest spoko”, o co zresztą nieustannie kłóci się sam ze sobą. Aktualnie mieszka i pracuje w Barcelonie, gdzie poza modelowaniem układów biologicznych uczy się odróżniać kastylijski od katalońskiego.