Czy Thomas S. Kuhn jest relatywistą?

Celem tego eseju jest odpowiedź na pytanie, czy myśl Thomasa S. Kuhna – koncepcję paradygmatów, nauki normalnej i rewolucji naukowych – można uznać za przejaw relatywizmu w filozofii nauki. Najpierw przedstawię ogólny zarys projektu Kuhna, następnie postaram się trafnie uchwycić sens relatywizmu w filozofii nauki i przedyskutować popularne zarzuty, jakie historycznie formułowano wobec koncepcji Kuhna, by na koniec odpowiedzieć na postawione pytanie w pogłębiony sposób. Zaczynamy!

Struktura rewolucji naukowych

Thomas S. Kuhn przedstawił zarys swojej koncepcji filozofii nauki w głośnej książce Struktura rewolucji naukowych[1]1 z 1962 roku. Łatwiej zrozumieć siłę jej oddziaływania, jeśli zarysuje się najwpierw kluczowe dyskusje z obszaru filozofii nauki.

Kuhn był uczniem Karla Poppera, znanego z wypromowania metody falsyfikacji jako skutecznego narzędzia do wybierania teorii naukowych. Tymczasem sama Struktura rewolucji naukowych stanowi polemikę z najważniejszymi tezami filozofii nauki, wypracowanymi wśród myślicieli związanych z pozytywizmem logicznym – to dorobek zarówno oryginalnego koła wiedeńskiego, jak i kontynuatorów tej myśli w powojennej Ameryce. Przedstawiciele koła wiedeńskiego dążyli do sformułowania i popularyzacji uniwersalnego standardu racjonalności w nauce. To właśnie tezę o istnieniu takiego uniwersalnego standardu racjonalności podważył Kuhn. Dla części badaczy było to jednoznaczne z przyjęciem przez niego stanowiska relatywistycznego, ale – jak spróbuję pokazać w tej pracy – to wydaje się być pospieszna i płytka konkluzja.

Na podstawie dość bogatego materiału z historii filozofii i historii nauk (głównie fizyki i biologii), Kuhn sformułował koncepcję paradygmatu w nauce oraz koncepcję rewolucji naukowej, która doprowadza do zmiany tego paradygmatu na inny. Najważniejszymi pojęciami w jego teorii są: paradygmat, zmiana paradygmatu, nauka normalna, rewolucja naukowa, stadium przed-paradygmatyczne oraz anomalie empiryczne. Postaram się je pobieżnie scharakteryzować i pokazać, jaką siatkę pojęciową tworzą łącznie.

Paradygmat i nauka normalna

Zdaniem Kuhna w historii ludzkich prób mierzenia się ze zrozumieniem świata należy wyróżnić dwie fazy: przed-naukową i naukową. Na pewnym etapie dziejów każda domena ludzkiej aktywności znajdowała się w fazie przed-naukowej. Część z nich wypracowywała pewną spójną teorię, która pozwalała na dokonanie pierwszej rewolucji naukowej i ustanowienia pierwszego paradygmatu.

Faza przednaukowa dowolnej dziedziny wiedzy dość dobrze przypomina sytuację, jaka wydaje się charakteryzować filozofię, także współczesną. Wielu myślicieli podejmuje rozmaite, często bardzo odległe i wzajemnie wykluczające się próby pojęciowego uchwycenia prawdy i zbudowania adekwatnej teorii. Racjonalne dążenia badaczy noszą ślad wpływu religii, mitologii, osobistych preferencji czy sympatii politycznych. Środowisko badaczy nie jest połączone w ramach jednej instytucji – tworzą rozliczne szkoły i nurty, które zwalczają stanowiska wypracowane w innych środowiskach. Nie panuje zgoda nawet w stosunku do zupełnie elementarnych założeń wyjściowych – czym jest dana dziedzina, co stanowi i powinno stanowić obszar jej zainteresowań, jakie narzędzia badawcze są dozwolone, jaki standard racjonalności należy przyjąć.

Analogia współczesnej sytuacji środowiska filozoficznego do stadium przed-naukowego oczywiście nosi znamiona wszystkich wad tego typu analogii – wydaje się coś demonstrować, ale także nadmiernie upraszcza pewne aspekty badanego przeze mnie zjawiska. Wydaje się jednak, że niekończący się spór o to, czym w ogóle jest filozofia, czym powinna być, jakie powinna stosować metody, jak rozstrzygać argumenty filozoficzne, etc. – dobrze oddaje klimat etapu przed-naukowego. Analogia nie jest dobra o tyle, że filozofia raczej nie przejdzie w etap nauki normalnej – pozostawanie w fazie przed-naukowej jest jej cechą wyróżniającą, co więcej, co do zasady filozofia służy za obszar badań, w ramach którego można formułować pytania i problemy, których rozwiązanie przekracza a priori kompetencje nauk szczegółowych.

Przejściu z fazy przed-naukowej do stadium nauki normalnej towarzyszy pierwsza rewolucja naukowa. To moment, gdy ustanowiony zostaje pierwszy paradygmat. Pojęcie „paradygmatu” służy Kuhnowi do opisania głównych ram pojęciowych i generalnej orientacji metafizycznej, w ramach której pracuje każde dojrzałe środowisko badawcze. To właśnie w obrębie często nieuświadamianych przez badaczy założeń paradygmatu rozstrzygane są najważniejsze z punktu widzenia filozofii kontrowersje – tam zdefiniowane są bazowe pojęcia (np. fakt zachodzenia oddziaływań przyczynowych między zjawiskami), ogólne ramy metodologiczne oraz obowiązujący standard racjonalności. Praca w obrębie paradygmatu charakteryzuje działalność nauki normalnej i to właśnie ona pozwala nauce na generowanie poczucia silnego i dynamicznego przyrostu wiedzy. Dzięki przyjęciu założeń paradygmatu, środowisko badaczy nie musi co chwila wracać do dyskusji o pierwszych zasadach ani podważać założeń wyjściowych dyscypliny i może skupić się na poprawianiu narzędzi badawczych oraz czynności, którą Kuhn nazywa „rozwiązywaniem zagadek”, czyli wyjaśnianiem pomniejszych, szczegółowych problemów w ramach nauki paradygmatycznej.

Dzięki przyjęciu paradygmatu przykładowy fizyk nie musi codziennie rano zastanawiać się, czy nie powinien w swoich badaniach uwzględnić aktualnego horoskopu dla jego znaku zodiakalnego – bo w ramach paradygmatu współczesnej fizyki milcząco przyjmuje się, że oddziaływania, które opisuje astrologia, nie mają wpływu na faktyczny przebieg procesów fizycznych.

Biolog, który pracuje w paradygmacie ewolucyjnym w naukach o życiu nie musi rozważać, jak jego aktualne badania mają się np. do możliwego fenomenu przyczynowości wstecznej, w ramach której wydarzenia z odległej przyszłości wszechświata w jakiś sposób wpływałyby na badaną przez niego przeszłość ewolucyjną gatunków, niemal codziennie faktycznie zmieniając przeszłość. W obrębie aktualnego paradygmatu nauk o życiu nie przyjmuje się istnienia przyczynowości wstecznej, więc tego typu pytania w ogóle nie stanowią poważnego problemu.

Co doprowadza do rewolucji naukowej?

Jeśli praca w obrębie danego paradygmatu jest taka przyjemna i efektywna – pozwala na szybką specjalizację, mierzenie się z coraz bardziej szczegółowymi problemami, rozwój aparatury badawczej oraz generalne poczucie dynamicznego postępu w danej dziedzinie wiedzy – to dlaczego w ogóle dochodzi do zmian paradygmatów? Jeśli chodzi o pytanie o faktyczne motywacje naukowców, to teoria Kuhna w niewielkim stopniu pozwala udzielić na nie odpowiedzi. Wydaje się, że Kuhn łączy fenomen zmiany z dwoma zjawiskami.

Pierwszym zjawiskiem jest przyrost liczby niepokojących anomalii i towarzyszące mu poczucie, że aktualna metateoria – aktualny paradygmat – coraz gorzej radzi sobie z napływającymi z doświadczeń danymi empirycznymi. Należy tu zwrócić uwagę na fakt, że obecność anomalii w nauce jest, zdaniem Kuhna, czymś powszechnym i zazwyczaj nie budzi kontrowersji. Anomalie po prostu są – eksperymenty rzadko dostarczają wyników idealnie zbieżnych z rozstrzygnięciami teoretycznymi, a cała klasa zjawisk w świecie wydaje się nie podlegać prawom aktualnie najpopularniejszych teorii, co zwykle tłumaczy się działaniem przypadku i wpływem wielu zewnętrznych, trudnych do eliminacji czynników. Powodem do rozpoczęcia rewolucji naukowej nie jest zatem występowanie anomalii – bo te występują zawsze – ale ich liczba i doniosłość. W krótkim okresie czasu pojawia się wiele niezależnych eksperymentów i zestawów danych empirycznych, które gwałtownie podważają podstawowe założenia aktualnie utrzymywanego paradygmatu.

Drugim zjawiskiem, które podnosi Kuhn przy analizie zmiany paradygmatu, jest czynnik psychologiczny i socjologiczny. Do „naukowej gry” wchodzi co pewien czas generacja młodych naukowców – są oni z jednej strony ambitni, żądni prestiżu i szybkiego awansu, co zachęca ich do formułowania odważnych hipotez, a z drugiej strony – nie są „obciążeni” wieloletnim procesem funkcjonowania w ramach instytucjonalnej nauki, którego nadrzędnym celem jest standaryzacja podejścia badaczy i rugowanie odchyleń. Dzięki obu tym czynnikom młoda generacja naukowców ma motywację, aby kwestionować zastany porządek naukowy, a w obliczu natłoku nowych anomalii – formułować i ochoczo wypracowywać propozycje alternatywnych paradygmatów.

Ciekawym spostrzeżeniem Thomasa Kuhna jest zwrócenie uwagi na przebieg zmiany paradygmatów, czyli zastosowanie pojęcia „rewolucji” do opisu tego przejścia. Rewolucja jest procesem nagłym, nerwowym i dynamicznym, okresem, w którym upada stary ład, a na jego zgliszczach rodzi się nowy porządek. Wydaje się, że ustanowienie nowego paradygmatu w nauce wymaga symbolicznego „ścięcia króla”, czyli zdyskredytowania teorii najważniejszych przedstawicieli aktualnych instytucji naukowych. Kuhn zauważa ponadto, że często siła eksplanacyjna nowego paradygmatu jest dużo mniejsza od rozstrzygnięć paradygmatu aktualnie obowiązującego. Dla przykładu: ptolemejska teoria wszechświata tłumaczyła zdecydowanie więcej szczegółowych zjawisk „na niebie” niż teoria heliocentryczna, która ją zastąpiła. Podczas rewolucji naukowej należy zatem zawiesić zwyczajowy standard racjonalności, opowiedzieć się po stronie nowej teorii z nadzieją, że w przyszłości rozwiąże one wszystkie znane anomalie, ale mając świadomość tego, że aktualnie proponuje ona zdecydowanie gorsze wytłumaczenie wielu zjawisk niż nauka paradygmatyczna. Przyjęcie nowego paradygmatu w nauce jest więc działaniem w pewnym wąskim sensie irracjonalnym.

Uniwersalne standardy racjonalności

Przybliżyłem najważniejsze założenia teorii rewolucji naukowych Thomasa S. Kuhna. Czas przyjrzeć się temu, jak się one mają do postulowanych przez przedstawicieli bardziej tradycyjnych filozofii nauki uniwersalnych standardów racjonalności. Na początek warto może zdefiniować, czym w ogóle miałby być ten uniwersalny standard. Wymaga on przyjęcia przynajmniej kilku założeń na temat ludzkiego umysłu, jego stosunku do rzeczywistości oraz tego, czym jest nauka.

Zwolennicy istnienia uniwersalnego standardu racjonalności w nauce po pierwsze przyjmują, że umysł ludzki może trafnie i adekwatnie poznawać rzeczywistość. Po prostu ma taką własność – jest w stanie rozpoznać rzeczywistość: nie tylko jej powierzchowną stronę, czyli strefę zjawisk, ale także głęboką strukturę rzeczywistości, stałe prawa, które nią rządzą. Po drugie, rozpoznanie rzeczywistości jest prawdziwe i daje się uchwycić w ogóle ramy pojęciowe pewnych teorii. Po trzecie, dorobek poprzednich pokoleń się kumuluje. Po czwarte, ten standard racjonalności jest niejako transcendentny względem świata – stosuje się do każdej minionej epoki historycznej i każdej epoki, która po niej nastanie. Innymi słowy: gdy już sformułujemy uniwersalny standard racjonalności, to nie tylko będziemy mogli ocenić, które z historycznych teorii naukowych są prawdziwe, ale także zyskamy pewność, że prawda ta, stanowiąca podstawę naszej wiedzy o świecie, nigdy w przyszłości nie zostanie zakwestionowana. Naukowcy za tysiąc czy nawet milion lat spojrzą na naszą epokę i powiedzą „to im się udało, to jest wiedza, to jest ich wkład w rozwój ludzkiej cywilizacji”. To oczywiście całkiem sympatyczna koncepcja – jeśli jest prawdziwa, to rozwiązuje wiele problemów z pojęciem wiedzy, a ponadto osadza każdego człowieka w czymś w rodzaju „wielkiego scenariusza postępu ludzkości”. Na każdym dziejowym etapie bierzemy kolektywnie udział w grze, w której ludzkość podejmuje intelektualny wysiłek poznania i rozwiązania największych tajemnic wszechświata. Thomas S. Kuhn oczywiście występuje przeciwko takiej utopijnej wizji.

Kuhn zwraca uwagę na obowiązywanie różnych standardów racjonalności w fazie przed-naukowej i w obrębie pierwszego paradygmatu nauki normalnej. Z tym argumentem pewnie większość klasycznych filozofów nauki by się zgodziła, byłby to dowód na to, że w dziejach ludzkości zachodzi słynny proces „przechodzenia od mitu do logosu„. Zdecydowanie ważniejszą trudnością, jaką generuje filozofia nauki Kuhna, jest fakt, że sam standard racjonalności zostaje zrelatywizowany do obszaru paradygmatu – a te się co pewien czas zmieniają! Innymi słowy: aktualny standard racjonalności pozwala nam tylko ocenić wiedzę z danego paradygmatu i ewentualnie w tym świetle retro-aktywnie ocenić dorobek poprzednich paradygmatów. Z pewnością nie pozwala jednak przewidywać, jak to, co aktualnie uznajemy za wiedzę, zostanie potraktowane w obrębie przyszłych paradygmatów. W teorii Kuhna nie ma więc mowy o uniwersalnym standardzie racjonalności, jest tylko standard lokalny, zrelatywizowany do obszaru obowiązywania aktualnego paradygmatu w nauce.

Problemy podejścia Kuhna: status naszej „wiedzy” i metateorie

Przyjęcie koncepcji Thomasa S. Kuhna – choć wydaje się ona dobrze umotywowana i przekonująca – też rodzi ciekawe problemy. Zwrócę uwagę na dwa podstawowe, które dostrzegam.

Wydaje się sensownym założenie, że nasza aktualna wiedza z obszaru fizyki, biologii czy socjologii nie reprezentuje finalnego naukowego obrazu świata. To myślenie na zasadzie: jeśli wyobrażę sobie finalny stan nauki – obraz świata, do którego nasza cywilizacja może dojść w toku niemal nieskończonego przyszłego rozwoju, czyli np. za trzy miliardy lat – to mocno wątpliwe wydaje się, aby w tej nauce nie doszło do żadnej większej zmiany teoretycznej, zwłaszcza, jeśli zobaczymy, jak dynamicznie obraz naszej wiedzy zmieniał się w trakcie ostatnich dwustu lat. Uważam nawet, że przyjęcie założenia, że w tej chwili dysponujemy elementami finalnego obrazu świata byłoby bardzo przygnębiające – sugerowałoby, że w trakcie kolejnych tysięcy lat rozwoju cywilizacyjnego ludzkość nie pozna „niczego interesującego” w podstawowych dziedzinach wiedzy. Jeśli jednak zgodzę się z tym, że 1) nasza aktualna nauka nie stanie się częścią finalnej nauki, a także, że 2) wiele z jej rozstrzygnięć zostanie odrzuconych w ramach przyszłych paradygmatów naukowych, to co ja tak naprawdę wiem teraz o świecie? Czy w świetle takich rozstrzygnięć w ogóle mogę powiedzieć, że dysponuję wiedzą na temat świata opisywanego przez biologię, chemię czy fizykę? Jeśli to nie jest wiedza, to co? Rozbudowany światopogląd? Reguły praktyczne? Pseudo-wiedza? Trudno rozstrzygnąć.

Drugi problem jest chyba poważniejszy i wiąże się z popularnym w argumentacji filozoficznej problemem samo-odniesienia. Oczywiście można powiedzieć, że to mieszanie porządku teorii i metateorii, ale Kuhn nie rozstrzyga, czy jego teoria rewolucji naukowych może także pełnić rolę metateorii.

Pytanie brzmi: czy teoria rewolucji naukowych, sama będąc teorią, też podlega głoszonym przez siebie prawom, czy raczej jest jedynym w historii przypadkiem zawsze prawdziwej metateorii? Jeśli jest wyróżnioną metateorią, to sama stanowi uniwersalny standard racjonalności w dziejach i problem relatywizmu nam odpada. To jednak mocno arbitralne rozwiązanie. Jeśli zatem filozofia nauki Kuhna nie jest idealną metateorią, to czy także podlega własnym prawom? Czy w filozofii nauki obowiązywał wcześniej pewien paradygmat (powiedzmy: neopozytywistyczny lub popperowski), który został rewolucyjnie zmieniony z uwagi na liczne anomalie z historii nauki, z którymi nie potrafił sobie poradzić? Czy teoria Kuhna jest po prostu nowym paradygmatem, w świetle którego należy robić „normalną filozofię nauki”? Jeśli tak, to zostanie w przyszłości zastąpiona innym paradygmatem, ale z drugiej strony sama możliwość „bycia zastąpionym przez inny paradygmat” jest opcją tylko z aktualnego paradygmatu. Ta analiza generuje niemal niekończący się ciąg problemów teoretycznych.

Być może dobrym posunięciem teoretycznym byłoby jasne określenie, że teoria Kuhna – jako element filozofii nauki – odnosi się do obszaru nauk, a sama jest metateorią. Ją z kolei może badać jedynie inna metateoria wyższego rzędu – jakaś filozofia filozofii nauki. Rozgraniczenia wydają się słuszne, ale z drugiej strony możliwe, że są 1) arbitralne albo jeszcze gorzej 2) prowadzą do infinistycznego wybuchu liczby metateorii, bo nagle okaże się, że potrzebujemy przyjęcia jakiejś dziwacznej metateorii 15-stego poziomu, aby wyjaśnić funkcjonowanie poprzednich czternastu szczebli drabinki teoretycznej, a sama ta metateoria 15-stego poziomu oczywiście będzie mogła zostać poprawnie przeanalizowana tylko z perspektywy metateorii 16-stego poziomu i tak dalej.

Nie widzę możliwości satysfakcjonującego rozstrzygnięcia obu tych problemów. Pierwszy jest w pewnej mierze łatwy do rozwiązania – należy przyjąć, że po prostu aktualnie, niczym Sokrates, „nie wiemy nic”, a dysponujemy jedynie gorszą lub lepszą doxą (mniemaniami). Lepszą, jeśli na przykład pozwala nam ona budować lodówki, które lepiej chłodzą żywność od lodówek, które budowali przedstawiciele generacji naszych rodziców. To jednak rozwiązanie średnio satysfakcjonujące – za Arystotelesem uważam, że każdy człowiek (a przynajmniej pewni ludzie, bo już nie przeginajmy) mają potrzebę teoretyczną, a tej potrzeby nie zaspokaja poznanie lepszych reguł praktycznych, a jedynie prawdziwa wiedza, dostęp do prawdy o świecie. Po drugie, ludzka cywilizacja na każdym etapie dziejowego rozwoju zapewne będzie mogła założyć, że to jeszcze nie jest finalny obraz nauki. Jak niby można by ocenić, czy dana teoria już do niego należy, czy jeszcze przejdzie dwadzieścia zmian paradygmatów? Ponadto samo pojęcie „finalnego obrazu nauki” uwikłane jest w myślenie w kategoriach teleologii dziejowej i kumulatywnej wizji rozwoju ludzkiej wiedzy. Być może najważniejszym przesłaniem Thomasa S. Kuhna jest twierdzenie, że zmiana paradygmatu niekoniecznie jest zmianą na „lepsze”, bo nie dysponujemy narzędziem bezstronnego porównywania paradygmatów. Tu znów pojawia się problem metateorii – filozofii filozofii nauki – który sygnalizowałem wcześniej.

Czy Thomas S. Kuhn jest relatywistą?

W finalnych partiach tekstu Struktury rewolucji naukowej sam Thomas S. Kuhn odnosi się do zarzutu o relatywizm. Zacytuję ten istotny fragment.

Rozwój nauki, podobnie jak rozwój biologiczny, jest jednokierunkowy i nieodwracalny. Późniejsze teorie naukowe, często w zupełnie odmiennych sytuacjach, w jakich się je stosuje, lepiej niż wcześniejsze służą rozwiązywaniu łamigłówek. To nie jest relatywizm i w takim właśnie sensie głęboko wierzę w postęp naukowy.[2]

Autor zatem przekonuje nas, że wierzy w postęp naukowy (czy to aby nie jest ukryty powrót do myślenia w kategoriach dziejowej teleologii?) i że sam nie jest relatywistą. Moim zdaniem można mu przypisać relatywizm, jeśli uzna się, że relatywizmem jest każde stanowisko, które nie uznaje obowiązywania uniwersalnych standardów racjonalności. Sama koncepcja istnienia takiego uniwersalnego standardu wydaje mi się dość podejrzana, więc stanowisko Kuhna – standard racjonalności lokalny, ograniczony do obszaru obowiązywania aktualnego paradygmatu naukowego – ma dla mnie dużą moc eksplanacyjną.

Z drugiej strony, myślenie w kategoriach uniwersalnych standardów, wielkiego postępu ludzkości i dziejowej teleologii, nawet jeśli jest fałszywe (czego a priori nie da się dowieść, można jedynie przekonywać, że jest „mało prawdopodobne” lub „naiwne”), to jest pokrzepiające. Otuchy dodaje wiara w to, że nawet jeśli w nauce zmieniają się obowiązujące paradygmaty, to jednak gdzieś zmierzamy jako cywilizacja i że w przyszłości będziemy dysponowali lepszym – bliższym prawdy, a nie tylko lepszym praktycznie – zrozumieniem świata niż obecnie.

Przypisy

  1. Kuhn, Thomas S., Struktura rewolucji naukowych, przeł. Helena Ostromęcka, Warszawa 2011.
  2. Tamże, s. 340.

Opublikowano

w

,

przez

Tagi: