Wszechmoc Boga wobec zła, które już się dokonało. Czy Bóg może cofnąć wydarzenia z roku 1939?

Za tekst odpowiada Piotr S. Nowak, absolwent filozofii, dyplomowany złotnik-jubiler, o humorystycznym dystansie do Ja ^ ~Ja.

W obliczu największych ludzkich tragedii i zbrodni często zadajemy sobie pytanie: „czemu dobry Bóg, jeśli istnieje, przyzwala na pojawianie się zła, które przecież z łatwością mógłby powstrzymać dzięki swojej wszechmocy?”. Jeżeli to zło już wystąpiło, to czemu Bóg nie „cofa czasu” aby je usunąć? Jeśli nie czyni tego, bo nie może lub nie chce, to uzasadnione wydaje się zakwestionowanie jego wszechmocy i dobroci.

W niniejszej pracy chcę wskazać na problem omnipotencji Boga a możności ingerowania w wydarzenia z teraźniejszości, wpływania na zdarzenia z przeszłości oraz dopuszczania istnienia zła, mimo swojej dobroci. Struktura tekstu składa się ze wstępu, treści zasadniczej, podzielonej na trzy części, oraz konkluzji. Na początku przedstawię streszczenie poglądów Piotra Damianiego, dotyczących wszechmocy Boga względem ograniczeń wypływających z praw natury i czasu. Następnie zrekonstruuję koncepcję nieograniczoności Boga oraz problem teodycei u Leibniza. Na końcu przeprowadzę krótkie podsumowanie opatrzone komentarzem.

Średniowieczny myśliciel Piotr Damiani zawarł swoje rozważania o wszechmocy Boga w liście pisanym do Dezyderiusza. W oparciu o słowa św. Hieronima, jakoby było poza mocą Bożą przywrócenie dziewictwa kobiecie, która je straciła, adresat wyraża pogląd, że jest tak, ponieważ Bóg nie chce tego zrobić. Piotr Damiani odrzuca taki wniosek. Twierdzi, że jeśli Bóg nie robi tego czego nie chce, to znaczy, że wszystkiego tego czego nie robi, zrobić nie może. Taki brak mocy jest nieadekwatny nawet w przypadku człowieka, gdyż są rzeczy, które człowiek może zrobić, lecz nie robi.

Broniący Bożej wszechmocy autor zwraca uwagę na istnienie takich metafor, których nie powinno się pochopnie głosić bez odpowiedniej interpretacji. Zdaniem Damianiego wszystko jest aktem boskiej woli będącej częścią jego mocy. Z możności Boga do uczynienia wszystkiego powstaje wola do uczynienia tego, co chce, a nie z niemocy uczynienia tego, czego nie chce. Wszystko co zostało urzeczywistnione, wcześniej istniało w woli Boga. Bóg nie potrafi i nie może uczynić zła, ponieważ jest to wbrew jego woli. Piotr zadaje więc pytanie, dlaczego miałby nie przywrócić kobiecie utraconego dziewictwa, które z pewnością jest dobrem, a jego odebranie złem. Przywrócenie niewinności również więc musi być dobre i niezależnie od powodów, z których Bóg tego nie czyni, nie wynika to z jego niemocy, ale z woli zachowania Boskiego planu. Tego co złe Bóg uczynić nie może, jak również nie może chcieć tego uczynić, jednak ze względu na dobro ze swej natury, a nie ze względu na niemoc. To z kolei, co dobre, nie tylko może zrobić, ale też chce, nawet jeśli nigdy dotąd tego nie uczynił.

Damiani rozpatruje przywrócenie czystości pod względem zarówno zasłużenia, jak i fizycznym. W pierwszym przypadku odzyskanie utraconego dziewictwa jest zależne od powrotu do Boga. Grzesznica która, będąc nieczystą, wraca się do Boga zostaje oczyszczona z win i staje się na powrót niewinną. W drugim przypadku autor zaś mówi, że byłoby niedorzecznością, aby uważać, że osoba, która za pomocą słowa powołała do istnienia człowieka nieistniejącego dotąd nigdy wcześniej, nie byłaby w możności, aby przywrócić dziewictwo kobiecie która je utraciła.1

Następnym odpieranym przez Piotra Damianiego twierdzeniem jest niemoc Boga do zmiany przeszłych zdarzeń. Nietrudno sobie wyobrazić, że Rzym który znamy obrócił się w pył i przestał istnieć, wszystko co istnieje zostało stworzone przez Boga, a nicość jest bez jego udziału. Stąd wnioski, że gdy mowa jest o tym jak Bóg unicestwia zdeprawowanych, to znaczy, że postępując źle (a więc odchodząc od Boga) idą oni w stronę nicości, tak jakby nigdy nie istnieli. Ale nie do wyobrażenia jest to, jakoby Rzym przestał istnieć z powodu, iż Bóg sprawił, że wcześniej miasto nie zostało założone. Teza co do niemożności ingerowania w przeszłość, wysunięta przez dialektyków, spotkała się z ostrą krytyką autora. Zarzuca im, że wywyższają dialektykę, podczas gdy powinna ona być w pełni zależna od teologii, która rzuca światło na niedoskonałość słów. Stosując prawidła językowe dialektycy zabierają się za wyjaśnianie wiary obrażając tym Boga, ponieważ dialektyka ogranicza się tylko do krasomówstwa i logicznej złożoności mowy, nie odnosi się natomiast do praw wiary.2

Wszechobecny, wieczny i wszechmocny Bóg stanowi jednocześnie podstawę stworzenia, jak i góruje nad jego całością. Jest większy niż cokolwiek innego, a jednocześnie przenika wszystko całym sobą. Wypełnia całą przestrzeń i wszystkie czasy, tak, że nie ma miejsca bez niego i nie ma czasu, żeby nie było go już lub jeszcze. Stworzył wszystko tylko ze względu na swoją dobrą wolę, jest zawsze kompletny, nic co powstaje go nie dopełnia ani nic co przestaje istnieć go nie umniejsza. Jest we wszystkich czasach, a jego ogląd jest całościowy, wszystko co przeszłe, teraźniejsze i przyszłe ujmuje jako jedno, rzeczy, które ogarnia są wszystkie razem, ale też wyróżnione jednostkowo. Dlatego to nie tyle Bóg trwa wiecznie, co wieczność trwa w nim. To co dla ludzi, jako bytów skończonych, jest przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, dla Boga jest jednym naraz. Wie, że wszystko co robi jest dobre, a co nie jest dobre nie istnieje, bo nicość jest bez jego udziału.3 Odpowiedź na pytanie o możność Boga do ingerowania w przeszłość brzmi zatem tak: człowieka rozumienie przeszłości nie odnosi się do Boga ogólnego oglądu na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Cokolwiek więc Bóg stworzył istnieć będzie zawsze, zaś wszystko co złe nie pochodzi od Boga, a co od niego nie pochodzi, nie istnieje ponieważ tylko nicość powstaje bez Boga. To co ludzie czynią dobrego musi istnieć, bo dobro pochodzi od Boga, to co złe jest niczym, nawet jeśli wydaje się być czymś. A jeśli czegoś nie ma, a wydaje się, jakby było, to istnieje i nie istnieje zarazem. Tego z kolei nie możemy uznać inaczej jak za nieistniejące nigdy.

Istniejące i nieistniejące rzeczy w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości mają charakter językowych gier. Dlatego można powiedzieć, że Bóg może uczynić wszystko, ale nie może zrobić tego co złe, ponieważ zło nie jest wszystkim, lecz niczym. Skoro Bóg stworzył niepokalane poczęcie, co z pewnością jest niezwykłe i wspaniałe, to tym bardziej może przywrócić dziewictwo kobiecie, która je utraciła. Bóg podporządkował wszystkie stworzenia naturze, a naturę sobie samemu. Dostosowuje jej prawa wedle swojej woli tam gdzie uzna to za stosowne, samo stworzenie świata jest tego najlepszym przykładem, gdyż powstaje on z niczego. W obliczu wielu przykładów cudów dokonanych przez Boga, którego wszechmocy nie ogranicza porządek praw natury, przywrócić kobiecie utracone dziewictwo może z równą łatwością.4

Damiani w podsumowaniu swoich rozważań pisze, że niepodważalną odpowiedzią na pytanie czy Bóg mógłby zrobić tak, aby to co już się wydarzyło, nie miało miejsca, jest to, że jeśli to było złe, to było nicością, a więc nie miało istnienia, jeśli zaś było dobre, to musiało pochodzić od Boga. W ten sposób należałoby zapytać, czy leży w mocy Boga, aby uczynić tak, żeby nie uczynił tego co uczynił, to z kolei jest niedorzeczne. Ponadto pytanie odnosi się do przeszłości w skończonym, ograniczonym rozumieniu ludzkim, a dla Boga przeszłość, teraźniejszość i przyszłość występuje jako niezmienna wieczność, wieczne „teraz”. Oczywiste jest więc że w takim wypadku, może uczynić tak, aby to co już minęło nigdy się nie wydarzyło, ponieważ wszystko dla niego jest teraźniejszością. Bóg jako ponadczasowy i wszechmocny może sprawić wszystko, lecz wobec człowieka osadzonego w czasie, odpowiedniej byłoby zamiast „może” powiedzieć „mógł”.5

Bóg jako konieczne źródło wszelkiego istnienia

W koncepcji Leibniza zawartej przede wszystkim w opus magnum jego metafizyki, Monadologii, tym co odróżnia ludzi od reszty zwierząt jest znajomość prawd koniecznych. Dzięki temu ludzie są zdolni do poznania siebie samych oraz Boga, to właśnie jest nazywane duszą rozumną.

Prawdy dzielą się na rozumowe i konieczne oraz faktyczne i przygodne, rozumowanie zaś opiera się na zasadzie sprzeczności i zasadzie racji dostatecznej. Pojęcia proste, pewniki i wymagalniki nie mogą być zdefiniowane, bo są konieczne – ich przeciwieństwo tworzy sprzeczność. Szukając racji dostatecznej dla prawd niekoniecznych w bytach możliwych przechodzi się od racji do racji w nieskończoność, racja ostateczna musi więc znajdować się w bycie koniecznym, czyli w Bogu.

Bóg jako najwyższa konieczna substancja, niezależna od każdej innej, jest bezwzględnie, nieograniczenie doskonały. Całe stworzenie doskonałość swoją zawdzięcza Bogu, a niedoskonałość ma w swojej ograniczonej naturze co różni je od Boga. Wszystko co istnieje, a nawet wszystko co jest możliwe, zależy od wiecznych prawd zawartych w intelekcie Boga, bo wszystko, co potencjalne i możliwe, musi mieć swój początek w tym co aktualne i konieczne, co w swojej esencji ma istnienie, dzięki czemu wystarczy, że jest możliwe, aby było aktualne. Leibniz dowodzi istnienia Boga zarówno a priori (jako istota konieczna, jeśli jest możliwy, to musi istnieć, a jako nieograniczony nie ma niczego, co nie pozwalałoby mu być możliwym), jak i a posteriori (istnieją istoty niekonieczne, a ostateczną rację istnienia mogą one mieć tylko w istocie koniecznej, która ma w sobie samej rację swojego istnienia).6

Prawdy konieczne nie są zależne od woli Boga, lecz od jego intelektu, od woli zależą prawdy niekonieczne, oparte na wyborze najlepszego. Substancją prostą i pierwotną jest Bóg, który stale stwarza wszystkie monady, potęga Boga jest źródłem wszelkiego poznania, zawierającego idee i wolę, odpowiadające percepcji i apetycji monad. U Boga są one nieskończone i doskonałe, w monadach są naśladowaniem zależnym od stopnia doskonałości. Stworzenie działa na zewnątrz w miarę doskonałości, a doznaje ze swej niedoskonałości, monada więc działa, gdy ma wyraźne percepcje, a doznaje, gdy percepcje są niewyraźne. Stworzenie jest od innego doskonalsze o tyle, o ile zdaje sobie a priori sprawę z tego, co się dzieje w drugim. Jednakże monada nie może mieć wpływu na wnętrze innej monady, a zależność jednej nad drugą zachodzi tylko przez Boga, który przy ustawianiu porządku rzeczy ma wzgląd na wszystkie monady i każdą z osobna. Przy zestawianiu substancji prostych ze sobą Bóg znajduje odpowiednie racje do takiego ich ułożenia, a skoro z nieskończoności możliwych światów istnieć może jeden, toteż musi być taka racja, która skłania Boga do takiego właśnie wyboru, a zawiera się ona w stopniu doskonałości.

Dzięki swej mądrości Bóg poznaje najlepszy wybór, przez dobroć go wybiera, a dzięki potędze stwarza, takie ustawienie każdej substancji prostej względem pozostałych sprawia, że posiadane przez monadę stosunki wyrażają wszystkie inne tworząc odbicie wszechświata, nieskończona wielość monad stwarza tyleż perspektyw tego samego wszechświata z punktu odniesienia każdej z monad. Pozwala to zachować największy możliwy ład przy jednoczesnej największej możliwej różnorodności, co razem czyni największą możliwą doskonałość.7 Bóg ma wzgląd na całość przez nawet najmniejszy szczegół, ponieważ materia jest spójna, wszystkie rzeczy na siebie oddziałują bez względu na odległość, toteż Bóg w każdym szczególe widzi to, co się działo, dzieje lub będzie działo w całym wszechświecie8

Dopuszczenie zła w obliczu wszechmocy dobrego Boga

Problem pogodzenia wszechmocy dobrego Boga z faktem istnienia zła w świecie należy do klasycznych zagadnień teologii i filozofii religii. W XVIII w. Leibniz podjął się trudnego zadania, jakim jest, niewątpliwie, rozwiązanie tego problemu, a swoje rozważania spisał w Teodycei.

Czym w ogóle jest teodycea? Jest ona próbą „pogodzenia absolutnej sprawiedliwości Boga, która przejawia się w wyborze i stworzeniu świata najlepszego z możliwych, z faktem istnienia zła”.9 W starożytności zło było utożsamiane z materią, która nie będąc stworzoną była tym samym uważana za niezależną od Boga. Jednak gdy wszelki byt jest wyprowadzany od Boga, przyczyny zła trzeba szukać gdzie indziej. Leibniz sugeruje zwrócić się w stronę natury stworzenia które z samej swej istoty jest ograniczone. A swoją przyczynę ma ono w wiecznych prawdach Bożego rozumu w których należy dopatrywać się również idealnej przyczyny dobra, ale też i zła.10

Możemy wyróżnić trzy sensy rozumienia zła: metafizyczny – polegający na niedoskonałości, fizyczny – związany z cierpieniem oraz moralny – dotyczący grzechu. Zło fizyczne i moralne nie istnieją koniecznie, wystarczy, że są możliwe w obszarze wiecznych prawd, zawierających wszystkie możliwości, co za tym idzie nieskończoną ilość możliwych światów w których skład wchodzi również zło. Bóg dopuszcza więc zło, ponieważ nawet najlepszy ze światów musi je zawierać.11 Dla lepszej klarowności odpowiedzi na pytanie dlaczego Bóg dopuszcza zło, przyjrzyjmy się koncepcji jego woli. Wola może być rozumiana jako uprzednia, skłaniająca się do działania wprost proporcjonalnie do obecnego w tym dobra i jako następcza czyli działanie zgodne z tym co się chce, jeżeli istnieje taka możliwość. Rozstrzygająca wola następcza pochodzi z zestawienia woli uprzednich, wola ogólna powstaje przy zetknięciu poszczególnych woli.12 Następcza wola Boga chce tego co najlepsze, uprzednia tego co dobre. Bóg nie chce zła moralnego ani fizycznego chyba, że jako środka do powiększenia dobra, aby zapobiec większemu złu, jako kary za winy albo dla wzmocnienia poczucia dobra.13 Zło moralne również może się przyczynić do powiększenia dobra, lub powstrzymania większego zła, jednak jest dopuszczalne wyłącznie jako konsekwencje wynikające z obowiązku. Bóg pragnie więc tego co najlepsze, dobra, czegoś obojętnego lub fizycznego zła dla osiągnięcia wyższego celu, zło moralne natomiast jedynie dopuszcza w imię najlepszego. Zło moralne jest większym złem ponieważ powoduje zło fizyczne.14

Bóg dysponuje wolnością nieprzymuszoną i pozbawioną konieczności metafizycznej, konieczność moralna sprawia, że zawrze musi wybierać najlepsze.15 Bóg wiedział, że jeśli dopuści do pewnych okoliczności, Ewa ulegnie kuszona przez węża, a mimo to do takich okoliczności dopuszcza. Gdyby rodzic lub opiekun zachował się w podobny sposób w stosunku do dziecka, przewidując zło, ale nie próbując mu zapobiec albo nawet ułatwić zaistnienie tego zła, zostałby potraktowany jako współwinny za czyn popełniony przez kogo innego, jako kierujący się złą wolą, dopuszczający się zaniedbania. Ale z tego, że ktoś nie powstrzymał zła, chociaż wiedział, że nastąpi nie można jeszcze orzekać o winie. O ile usprawiedliwienie rodzica czy opiekuna mogłoby stanowić sporą trudność, tak w przypadku Boga wystarczające są przyczyny ogólne. Jeżeli dopuścił taką sytuację to znaczy, że musiały koniecznie istnieć racje ażeby tak uczynił, ponieważ nie może pochodzić od Boga nic co nie jest zgodne z jego dobrocią i sprawiedliwością. A posteriori możemy stwierdzić, że Bóg dozwolił na to z konieczności, chociaż nie jesteśmy w stanie wykazać konkretnych przyczyn którymi mógł się kierować, jednak nie jest to niezbędne do usprawiedliwienia takiego działania.16 Dzięki swej mądrości Bóg przy wybieraniu najlepszego ze światów skłonił się do uwzględnienia w tym starannie obliczonym, zaplanowanym świecie obecności zła, mimo którego nadal jest to świat najlepszy jaki w ogóle mógł być wybrany.17

Bóg ma jednoczesny wgląd w całość wszechświata, nasza teraźniejszość przeszłość i przyszłość są jego wiecznie trwającym teraz. Zarzuty, „że ślubowania i modlitwy, zasługi i przewinienia, dobre i złe uczynki niczemu nie służą, ponieważ niczego nie można zmienić. Taki zarzut najbardziej zaprząta głowy pospólstwa, a tymczasem jest to zwykły sofizmat. Modlitwy, ślubowania, dobre i złe uczynki, które obecnie mają miejsce, były już znane Bogu, gdy podejmował On postanowienie o uporządkowaniu rzeczy”.18 Ci którzy są dobrzy, pokładający ufność w Opatrzności, kierujący się miłością i chcący naśladować Stwórcę, rozmiłowani w jego doskonałości spełniają swój obowiązek i będą nagrodzeni. Mądrzy i cnotliwi pracują nad tym co odpowiada uprzedniej woli Boga, zadowalając się jednocześnie tym co Bóg sprawia wolą rozstrzygającą, zdają sobie bowiem sprawę, że gdyby dane im było poznać porządek wszechświata, stałoby się jasne, że nie jest wykonalne uczynić go lepszym, ponieważ już jest najlepszy, przekraczając możliwe do pomyślenia oczekiwania zarówno pod względem całości jak i w odniesieniu do samych siebie, zwłaszcza jeżeli pojmuje się Stwórcę w odpowiedni sposób, nie tylko jako przyczynę sprawczą bytu ale również przyczynę celową do której powinna dążyć wola.19

Podsumowanie

Po analizie obu argumentacji możemy zauważyć, że w kwestiach zasadniczych są bardzo do siebie podobne i prowadzą do takich samych wniosków. Jeżeli Bóg czegoś nie robi, to nie dlatego, że nie może lecz przeciwnie, taka jest jego wola wypływająca z wszechmocy. Kieruje się przy tym zawsze najwyższym dobrem, dopuszcza więc istnienie zła, ale o tyle tylko, o ile wiąże się to z powiększeniem dobra. Należy jednak pamiętać, że dokonując takiego wyboru ma on absolutną mądrość i ponadczasową (choć w tym wypadku trafniejsze może byłoby powiedzieć „wszechczasową”) perspektywę, a zatem każdy jego wybór musi być z konieczności najlepszy. Wobec naszej skończoności i ograniczoności jest to często trudne do pojęcia, a kontrowersje powstają przede wszystkim przez porównanie do ludzkiego oglądu, ściśle osadzonego w czasowości i granic językowych. Dobrze oddaje to przykład z Ewą podany przez Leibniza. Podobnie ktoś złośliwie może zapytać, w jaki to sposób zło, jakie przyniosła II wojna światowa, prowadzić może do powiększenia dobra. Otóż nie wiemy i prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, ale z faktu, że Bóg dopuścił jego zaistnienie wynika, że prowadzić musi z konieczności. Co zaś do możności cofnięcia przeszłego zła, to częściowo również zostało już wyjaśnione. Czasowość jest związana z istotą człowieka- dla Boga nie ma przeszłości ani przyszłości lecz „wieczne teraz”. W świetle rozważań opartych na takich założeniach możemy dokonać podsumowania odpowiadającego na podtytułowe pytanie. Mianowicie, Bóg może sprawić aby II wojna światowa się nie wydarzyła, jednak zgodnie z sugestią Damianiego, z naszej czasowej perspektywy lepiej powiedzieć mógł. Skoro zaś wiemy, że się wydarzyła, to znaczy, że mógł ale tego nie zrobił, a zatem było to konieczne, gdyż wszystko co zaistniało z woli Boga (a nie mogło zaistnieć nic co z jego woli nie pochodzi), musi być konieczne.

Bibliografia

  1. Damiani P., O wszechmocy Bożej, przeł. Radziejowska I., Hachette, Kielce 2010.
  2. Leibniz G.W., Monadologia, przeł. Cichowicz S., http://sady.up.krakow.pl/antfil.leibniz.monadologia.htm, (dostęp 12.01.18).
  3. Leibniz G.W., Teodycea, o dobroci boga, wolności człowieka i pochodzeniu zła, przeł. Frankiewicz M., Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001.
  4. Leibniz Gottfried Wilhelm, [w:] Powszechna Encyklopedia Filozofii, http://www.ptta.pl/pef/pdf/l/leibniz.pdf, (dostęp 12.01.18)

Przypisy

1Damiani P., O wszechmocy Bożej, przeł. Radziejowska I., Hachette, Kielce 2010, s. 41-63.

2Ibidem, s. 67-78.

3s. 81-95.

4s. 95-127.

5s. 149-155.

6Leibniz G.W., Monadologia, przeł. Cichowicz S., http://sady.up.krakow.pl/antfil.leibniz.monadologia.htm, (dostęp 12.01.18) § 28-45.

7Ibidem, § 46-58.

8§ 60.

9Gut P., Leibniz Gottfried Wilhelm, [w:] Powszechna Encyklopedia Filozofii, http://www.ptta.pl/pef/pdf/l/leibniz.pdf, (dostęp 12.01.18r.), s. 2-3.

10Leibniz G.W., Teodycea, o dobroci boga, wolności człowieka i pochodzeniu zła, przeł. Frankiewicz M., Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001, ust. 20, s. 137-138.

11Ibidem, ust. 21, s. 138.

12ust. 22, s. 139.

13ust. 23, s. 140.

14ust. 24-26, s. 140-141.

15ust. 230, s. 333.

16ust. 32-35, s. 72-74.

17ust. 32, s. 72.

18ust. 54, s. 161.

19Idem, Monadologia…, § 82-90.

Piotr S. Nowak (ur. 1992) – Obecnie student filozofii na Uniwersytecie Gdańskim, dyplomowany złotnik-jubiler, jest więc filozofem, który ma zawód, nawet jeśli filozofia sprawi mu zawód. Na co dzień przyjmuje humorystyczny dystans do Ja ^ ~Ja.


Opublikowano

w

,

przez

Tagi: