Za tekst odpowiada Wojciech Skorupka, absolwent filozofii, doktorant.
Słusznie mówi się o Janie Śniadeckim jako o wybitnym przedstawicielu polskiego oświecenia. Na początku trzeba zauważyć, że zainteresowania Śniadeckiego były bardzo szerokie, a ogniskowały się wokół zagadnień przyrodniczych i matematyki. Jest szczególnie ważne, aby pamiętać o tych zainteresowaniach także w kontekście Śniadeckiego recepcji i krytyki filozofii transcendentalnej Kanta, na które to zagadnienie chciałbym zwrócić uwagę w tej krótkiej pracy. Oczywiście nie da się uczciwie omówić problemu podejścia Śniadeckiego do filozofii Kanta bez przybliżenia wątku patriotyzmu dostrzegalnego nie tylko w licznych rozważaniach na temat języka, jakie znajdujemy u polskiego filozofa, ale mającego również swój znaczny udział w kształtowaniu stosunku rektora wileńskiej uczelni do metafizyki niemieckiej.
W kontekście znanego tekstu Kanta Co to jest oświecenie nie ma chyba lepszego argumentu za okrzyknięciem kogoś myślicielem oświecenia, niż przypisanie mu odwagi w korzystaniu z własnego rozumu. Współcześnie wydawać by się mogło, że totalna krytyka transcendentalizmu, której stara się dokonać Śniadecki, jest najlepszym przykładem takiego nieskrępowanego i odważnego użycia rozumu. Należy tutaj jednak zauważyć, że kantyzm nie przyjął się ot tak wraz z wydaniem Krytyki czystego rozumu – odkrycie Kanta nie od razu stało się czymś, obok czego nie sposób przejść obojętnie. O tym, że przyjęcie się i zrozumienie wagi filozofii transcendentalnej było procesem powolnym, najlepiej świadczą proste fakty: wydanie przez Kanta Prolegomenów oraz znaczne rozbieżności pomiędzy dwoma wydaniami pierwszej Krytyki. Temat recepcji Kanta w Polsce omówiony jest w literaturze[1]. Warto wspomnieć tutaj, że o ile można mówić o licznych kontaktach Polaków z filozofią Kanta ze względu już choćby na samo położenie geograficzne Królewca, to przygotowanie teoretyczne nie było u nas wystarczające dla przyjęcia i rozwijania metafizyki niemieckiej[2]. Nastawienie wśród polskich myślicieli było bardziej praktyczne, skupiające się na rozwoju języka i kwestiach społeczno-politycznych. Sprawa ta jest zrozumiała, a dobrym potwierdzeniem jest bardzo wczesne przetłumaczenie i wydanie (bo już w 1796 roku) pisma Kanta Do wiecznego pokoju, poruszającego tematykę o wiele bliższą polskiej elicie intelektualnej niż przełomowa myśl zawarta w Krytyce. Niewielu było więc w Polsce obrońców niemieckiej metafizyki, bo mało kto się nią poważnie zajmował[3]. Co ciekawe, wśród kilku nazwisk wymienianych przez S. Kaczmarka przywołany zostaje, jako autor jednej z pierwszych prac inspirujących się myślą Kanta i prezentujących pogłębioną znajomość jego filozofii, Jędrzej Śniadecki – brat omawianego tutaj filozofa[4].
Wstęp powyższy okaże się istotny dla możliwie adekwatnego (jak na objętość tej krótkiej pracy) omówienia stosunku Śniadeckiego do myśli Kanta. Styczność z tekstem polskiego filozofa jest przygodą niezwykle satysfakcjonującą, a czwarty tom Pism rozmaitych[5] to książka, którą z uwagi na wspaniały język czyta się z przyjemnością. Z tomu tego korzystam przy niniejszym omówieniu, gdyż zawiera on Przydatek do pisma o filozofii, czyli tekst, w którym najpełniej omówiony jest stosunek polskiego myśliciela do metafizyki niemieckiej, albo raczej, jak zaraz zobaczymy, najlepiej widoczne jest w nim wytknięcie braku użytecznej roli transcendentalizmu dla nowej nauki polskiej. Nie mamy bowiem u Śniadeckiego do czynienia z podważaniem Kantowskich twierdzeń jednego po drugim, wykazywaniem sprzeczności i niekonsekwencji wewnątrz Krytyki czy Prolegomenów, ale raczej (choć nie tylko) z wytknięciem metafizyce niemieckiej tego, że nie ma ona do zaoferowania nic użytecznego dla rozwijającej się nauki polskiej. Śniadecki utrzymuje, że transcendentalizm – zarówno przez swoją pretensję do stania się jedynym słusznym poglądem, jak i niezrozumiałość, mętność oraz ukryty sceptycyzm – raczej zepsuje uczącą się młodzież polską, niż nastawi ją ku działaniu dla dobra nauki i narodowego języka, co dla filozofa patrioty jest sprawą wielkiej wagi. Najlepiej zobrazują to słowa samego myśliciela:
Godziłoż się zarażać młode głowy chmurą słów ciemnych, nad których zrozumieniem próżno nawet pracowali ludzie w naukach wytrawieni: wyprowadzać niedoyźrzałe umysły ze świata rzetelności, na świat uroienia; robić ie partyzantami sekty, zaszczepiać w nich szkodliwą żądzę rozprawiania o tem, czego nie rozumiały, ani rozumieć nie mogły? Godziłoż się z początków przywdzianych, wątpliwych, a przynajmniey powszechnie nieprzyiętych, wyciągać i rozwiiać dla teyże młodzi fantastyczny obraz wszystkich nauk, powiększać go szeregiem innych pozmyślanych metafizycznych romansów, udawanych za nowe nauki: zakładać cenzurę poznawań ludzkich, i wszystko poddadź pod probę dziwacznych i niepoiętych maxym iak gdyby nauki były dziełem i wypadkiem oderwanego od doświadczeń, a zatopionego w uroieniach umysłu; a tem uczonem kuglarstwem tworzyć i szerzyć szkołę naukowych fanfaronów?[6]
Rozpowszechnione są w literaturze stanowiska, jakoby Śniadecki Kanta po prostu nie zrozumiał[7]. Za przykład takiej opinii ze strony filozofa polskiego można uznać stanowisko A. Skórskiego. Swoją rozprawę na temat stosunku Śniadeckiego do współczesnej mu metafizyki niemieckiej rozpoczyna on taką, niesamowitą dla współczesnego czytelnika, grzecznościową formułą:
Kiedy w Niemczech na początku naszego stulecia, wymyślona przez Fichtego „Nauka Umiejętności” w coraz większą i śmielszą a dotąd nieznaną ideologią się wyradzała, a wszelka nić tradycyjna we filozofii przerwana już była; kiedy w ścisłą falangę zwarte grono zwolenników „bezwzględnej idei” z dnie każdym wzrastało a żywy jej odgłos już w krajach ościennych rozbrzmiewać się począł – wówczas stał na czele instrukcyi publicznej w jednej części dawnej Rzeczypospolitej polskiej mąż rozległej nauki i nie małej potęgi umysłu, uczony polski, który od razu pojął zupełną bezpłodność ówczesnej metafizyki niemieckiej, za „górną mądrość” powszechnie wtedy uważanej! Będąc z zawodu matematykiem i astronomem a celując zarazem wielkim zasobem wiedzy ogólnej, dowodził Jan Śniadecki zupełnej nicości takiej filozofii, która ze swoich czysto spekulacyjnych doktryn wobec równoczesnego postępu nauk ścisłych usprawiedliwić się nie mogła.[8]
W rozdziale III swojej pracy wytyka natomiast Skórski Śniadeckiemu podstawowe błędy w interpretacji nauki Kanta. W jego opinii Śniadecki, zdając sobie sprawę z podstawowej roli, jaką spełnia Estetyka transcendentalna w kantowskim systemie, zdradza jednak podstawowe jej niezrozumienie. Opiera się tutaj Skórski na twierdzeniu Śniadeckiego, że wyobrażenie czasu i przestrzeni nabywa się przez zmysły, a jest to przecież (…)tak z gruntu fałszywa insynuacya, że sama jedna stanowić i rozstrzygać może o wartości całej jego przeciwko Kantowi polemiki[9]. Nietrafność samej polemiki Śniadeckiego jest warta zauważenia, sprawa jednak – co powinno być dostrzegalne już na podstawie wstępnych rozważań poczynionych w tej pracy – jest, jak to zwykle bywa, dużo bardziej skomplikowana, a pole do obrony Śniadeckiego szerokie. Podstawowym problemem jest tutaj sam cel krytyki Śniadeckiego, który wiąże się z tym, co S. Pieróg nazywa w artykule na temat omawianego myśliciela sytuacją problemową filozofa[10]. Skórski prawdopodobnie był świadomy złożoności zagadnienia, o czym świadczyć może przytoczony powyżej początek jego rozprawy; ta jednocześnie spełniała jednak określoną rolę i nie było w niej miejsca na rozważania dotyczące kontekstu społecznego, w jakim znajdował się rektor Uniwersytetu Wileńskiego, podczas gdy poświadczająca obycie Skórskiego w transcendentalizmie analiza argumentacji Śniadeckiego jest czymś jak najbardziej na miejscu w naukowej dysertacji.
Zostawmy więc teraz techniczną stronę polemiki Śniadeckiego z Kantem i zwróćmy uwagę na kontekst i rzeczywistą rolę jego stanowiska wobec metafizyki niemieckiej, co jest sprawą bardziej interesującą i pozwala pełniej spojrzeć na niezwykle ważną dla kultury i nauki polskiej postać, jaką bez wątpienia był Jan Śniadecki. Nie bez podstawy wydaje się przypisanie Śniadeckiemu motywacji, o której pisze S. Kaczmarek[11]. Mowa tutaj o wynikającym z patriotyzmu przeświadczeniu, że metafizyka jest dla Polaków w ich sytuacji historycznej sprawą drugorzędną. Najważniejsze jest wypracowanie narzędzi społecznego postępu, który opiera się zdaniem Śniadeckiego na rozwoju wiedzy empirycznej, wpływającej na zmiany natury ekonomicznej, co w konsekwencji przekłada się na zmiany społeczne. Tylko rozwój nauk empirycznych (i koniecznej dla ich uprawiania matematyki) jest w stanie zagwarantować Polsce, po wciąż przecież oczekiwanym jeszcze odzyskaniu niepodległości, szybki i konieczny dla ugruntowania pozycji międzynarodowej rozkwit. Temu właśnie celowi należy podporządkować siły intelektualne przedstawicieli narodu polskiego[12]. Szkodliwy wpływ metafizyki niemieckiej jest do pomyślenia także w dziedzinie języka, którego prawidłowy rozwój jest dla Śniadeckiego zagadnieniem niezwykle ważnym, a który terminy wzięte z nowej metafizyki mogą jedynie zaciemnić[13]. Śniadeckiemu nie chodziło więc o błędne sformułowania i subtelności kantowskiej filozofii, lecz o odrzucenie idealizmu, w którym widział zagrożenie marnowania intelektualnego potencjału Polaków na bezużyteczną z patriotycznego punktu widzenia spekulację. To jest właśnie przyczyną specyficznego stylu polemiki Śniadeckiego, który rzeczywiście rzadko odwołuje się do konkretnych twierdzeń Kanta, a raczej krytykuje konsekwencje przyjmowania jego systemu. Takie rozumienie stanowiska Śniadeckiego jest nie tylko spójne z jego niechęcią do rodzącego się właśnie polskiego romantyzmu, ale także zgadza się ze stosunkiem pozytywistów do omawianego myśliciela. Nie bez powodu przecież w latach 70. XIX wieku wybrano Śniadeckiego na patrona warszawskiego pozytywizmu[14].
Krótki ten tekst jest oczywiście jedynie zarysowaniem perspektywy, która pozwala moim zdaniem w sposób filozoficznie interesujący podejść do dzieła wielkiego polskiego myśliciela XIX wieku. Nie wspomniałem tutaj o wielu kwestiach związanych z bogatym i ciekawym kontekstem działalności Śniadeckiego, o których mowa w cytowanej literaturze. Zapoznając się z nimi trudno nie odnieść wrażenia, że Śniadecki był obrońcą oświecenia z krwi i kości, a ówczesna metafizyka niemiecka i romantyzm były rzeczywistym zagrożeniem – zagrożeniem rezygnacji z racjonalnego uzasadniania światopoglądowych przekonań i umniejszenia zasadniczej dla rozwoju społecznego roli rodzących się nauk szczegółowych. Obawy Śniadeckiego okazały się do pewnego stopnia słuszne, gdyż do dzisiaj obserwujemy efekty przesiąknięcia polskiego patriotyzmu myśleniem romantycznym.
Literatura:
- Kaczmarek S., Początki kantyzmu – reakcja przeciw kantyzmowi w Polsce, Poznań 1961.
- Kupuś T. (opr.), Recepcja filozofii Immanuela Kanta w filozofii polskiej w początkach XIX wieku część 1, Toruń 2014.
- Pieróg S., Trudna sztuka umiaru (Jana Śniadeckiego koncepcja filozofii), w: Kronos, nr. 2-2007, s. 159-191.
- Skórski A., Jan Śniadecki wobec współczesnej metafizyki niemieckiej i dzisiejszych dążeń filozoficznych krytycznie przedstawiony, Lwów 1890.
- Śniadecki J., Pisma rozmaite tom IV, Wilno 1822.
[1]Zob. np. Recepcja filozofii Immanuela Kanta w filozofii polskiej w początkach XIX wieku część 1, opr. T. Kupuś, Toruń 2014 oraz S. Kaczmarek, Początki kantyzmu – reakcja przeciw kantyzmowi w Polsce, Poznań 1961.
[2]Początki kantyzmu…, s. 13.
[3]Nie można tutaj jednak nie wspomnieć postaci Józefa Kalasantego Szaniawskiego, znanego wówczas zwolennika i popularyzatora filozofii niemieckiej. Zob. Początki kantyzmu…, s.29-57.
[4]Tamże, s. 22.
[5]J. Śniadecki, Pisma rozmaite tom IV, Wilno 1822.
[6]Tamże, Przydatek do pisma o filozofii, s. 159-161.
[7]Zob. Recepcja filozofii Immanuela Kanta…, s. 114-144 i Początki kantyzmu…, s. 131-152.
[8]A. Skórski, Jan Śniadecki wobec współczesnej metafizyki niemieckiej i dzisiejszych dążeń filozoficznych krytycznie przedstawiony, Lwów 1890.
[9]Tamże, s. 96-97.
[10]S. Pieróg, Trudna sztuka umiaru (Jana Śniadeckiego koncepcja filozofii), w: Kronos, nr. 2-2007, s. 159-191.
[11]Początki kantyzmu…, s. 76-77.
[12]Tamże.
[13]Stosunek Śniadeckiego do języka polskiego bardzo dobrze widoczny jest w przedmowie do cytowanego dzieła.
[14]Trudna sztuka umiaru…, s. 161.
Wojciech Skorupka (ur. 1993) – Absolwent filozofii, doktorant. W odpowiedzi na starożytne maksymy wciąż poznaje siebie, a mądrości nie miłuje ponad miarę.