Mitozofia muzyki popularnej – Schelling, Podsiadło, Stachursky

W tym tekście chcę pokazać, jak do analizy kultury popularnej, a więc także muzyki rozrywkowej, można wykorzystać kategorie filozoficzne wypracowane przez Friedricha Wilhelma Josepha von Schellinga. W tym celu odtworzę podstawowe założenia jego późnej filozofii – filozofii mitologii oraz filozofii Objawienia – na podstawie wyśmienitego wprowadzenia napisanego przez Wawrzyńca Rymkiewicza.

Następnie wykorzystam wypracowany aparat krytyczny w działaniu, czyli zademonstruję, czego o współczesnej Polsce można dowiedzieć się z utworów muzyki popularnej. Aparatura krytyczna zostanie przetestowana na utworach Małomiasteczkowy Dawida Podsiadło oraz Jam jest 444 Stachursky’ego.

Filozofia mitologii – mitozofia naturalna

W polskiej akademickiej recepcji filozoficznej późny system Schellinga nadal pozostaje (niesłusznie) zapomniany. Prezentowany zazwyczaj jako dziwna panteistyczna aberracja między filozofią wolności Fichtego a pochodem Ducha Absolutnego u Hegla, traktowany jest jako zjawisko epigońskie dla epoki romantyzmu i po prostu nieciekawy trop myślowy. Szkoda, bo to wielkie pominięcie i zapomniana przygoda intelektualna. To właśnie Schelling, zwłaszcza w swych późnych pracach, dobitnie demonstruje, jak oświeceniowy Rozum sam tworzy swoje upiory. Śladów tych upiorów będę szukał we współczesnej polskiej muzyce popularnej.

Wpierw jednak naszkicuję najważniejsze rozstrzygnięcia późnej filozofii Schellinga. Pełne opracowanie tej problematyki można znaleźć w doskonałym eseju Wawrzyńca Rymkiewicza Baśń rozumu (Rymkiewicz 2009, s. 5-15). Na potrzeby tego tekstu streszczam jedynie przebieg kluczowych rozstrzygnięć teoretycznych, po pełne uzasadnienie przytaczanych tez odsyłam do wspomnianego opracowania.

W pierwszym kroku rozumowania Schelling stwierdza, że pojęcia rozumu są puste. Abstrakcyjne konstrukcje, jakich ciągle używa filozofia spekulatywna – pojęcia takie, jak byt, tożsamość czy podmiot – nie mówią nam niczego o rzeczywistości widzialnej. To zradykalizowane stanowisko Hume’a i Kanta. Co jednak sprawia, że te abstrakcyjne konstrukcje ciągle wracają, że odradzają się mimo kolejnych krytyk? Naturalna, metafizyczna skłonność Rozumu. Tu nadal jesteśmy na obszarze typowej krytyki kantowskiej.

Krok drugi to pytanie: „jakie są fundamenty samego Rozumu?”. Schelling odpowiada: podstawą metafizyki są dzieje religii. Rozum ciągle generuje tezy metafizyczne, bo przez długie, pozostające w mroku dziejów eony ludzie padali na kolana przed bogami, których imion nikt już nawet nie pamięta. Ślad bogów wszystkich martwych religii przeszłości pozostaje jednak w Rozumie, ich upiory ciągle mówią w Świadomości. Krytyczne badanie Rozumu wymaga więc napisania nowej historii religii.

Krok trzeci to odpowiedź na pytanie, jaki jest fundament tych mitologicznych upiorów, które nawiedzają Rozum. Schelling pisze, że są niewytłumaczalne, nie da się poddać ich interpretacji. To nie Rozum tłumaczy mitologię, a mitologia tłumaczy Rozum. Żeby rzucić na nią światło, trzeba ją raz jeszcze opowiedzieć. Nie może to być, jak zaznaczyłem wcześniej, żadna interpretacja. Schelling tworzy więc nowe pojęcie – Erklärung – co znaczy tyle, co egzegeza lub objaśnienie mitycznych obrazów. Trzeba więc raz jeszcze opowiedzieć mitologiczną historię wyłaniania się Świadomości z mroku dziejów zapomnienia. Tak metafizyka zostaje przemieniona w mitozofię, by skonfrontować nas z bogami umarłych religii.

Krok czwarty: każdej przemianie religijnej odpowiada pewna figura przemiany Świadomości. Schelling postuluje, że sama Świadomość wyłoniła się wraz z rozpadem pierwotnego monoteizmu i przejściem do pierwszego politeizmu – wtedy na arenę dziejów wkroczył podmiot. Pierwszy Bóg jest archaicznym Bogiem nieświadomości. Ewidentnie autorem tej opowieści nie może być człowiek, jego mała świadomość pojawia się jedynie na pewnym etapie procesu dziejowego. Kto zatem opowiada tę dziwną mitologię? Zdaniem Schellinga: sama Natura. Mitologia zostaje rozpoznana jako narracja Natury.

Krok piąty: w Naturze występują trzy fundamentalne siły: 1) siła odpychania, 2) siła przyciągania oraz 3) zasada stabilności. Każdej z tych sił na planie mitologii odpowiada jakieś bóstwo. I tak siła przyciągania zostaje rozpoznana pod postacią figury Kronosa, archaicznego Boga-Ojca, który pożera własne dzieci. Siłę ekspansji reprezentuje rozrywany przez Tytanów orficki Dionizos oraz umierający na krzyżu Jezus Chrystus. Bogowie zostają przez Schellinga rozpoznani jako kosmiczne siły Natury, które wyłaniają się w procesie przemiany samej Świadomości.

Krok szósty: szczególny status Chrystusa. Schelling postuluje, że Chrystus, ten tajemniczy Bóg-samobójca, stanowi najważniejsze przekroczenie w dziejach Natury. Bóg, który wybiera śmierć, stawia samego siebie poza porządkiem naturalnym. Od tej pory Świadomość staje się wolna od praw Natury, staje się samą wolnością – dodaję: wolnością negatywną, wolnością „od” (od śmierci, przeznaczenia, twardych, deterministycznych praw Natury).

Krok siódmy: Chrystus umiera, ale zapowiada swoje powtórne przyjście. Wtedy w Świadomości pojawi się prawdziwa wolność, wolność „do” (do twórczego działania, zmiany, nowości, przekroczenia). W przyszłości zatem same siły Natury mają w człowieku – będącym wszak jedynie drobną manifestacją pierwotnego ruchu Świadomości – i przez człowieka ustanowić nowego Boga i boskie rządy nad światem, dając pełną władzę nad różnicami, zwłaszcza nad życiem i śmiercią. W tym miejscu filozofia mitologii Schellinga – czy może ta dziwna mitozofia naturalna – zostaje przemieniona w filozofię Objawienia. Opowieść ostatniego Boga, Chrystusa Kosmicznego, który dopiero nadejdzie, na razie można jedynie przeczuć, zapowiedzieć w akcie profetycznym. Tak Schelling wchodzi na grunt mesjanizmu.

To jest zaplecze teoretyczne. Teraz zastanówmy się, do czego można je wykorzystać. Jak celnie zauważa Wawrzyniec Rymkiewicz:

Popkultura jest mitologią bez sacrum, mitologią a-religijną albo post-religijną. Nie opowiada o bogach i pół-bogach. Mamy tu jednak niewątpliwie do czynienia z szeregiem przedstawień, których realność (podobnie jak realność starożytnych bogów) polega na sile sprawczej, z jaką te obrazy konstytuują świadomość.

– W. Rymkiewicz, Baśń rozumu, „Kronos”, nr 1-2 (9)/2009, s. 14.

Należy zatem, niejako rozwijając propozycję teoretyczną Schellinga, badać kulturę popularną w poszukiwaniu kolejnych aktów wielkiego przedstawienia, jakie Natura opowiada sobie sama. Bo właśnie w kulturze popularnej można dostrzec kolejne poruszenia zarówno martwych bogów martwych religii, jak i profetyczną zapowiedź nadejścia Chrystusa Kosmicznego.

Jeśli filozofia chce coś powiedzieć o prawdziwej rzeczywistości, musi zająć się badaniem wytworów kultury popularnej. Zobaczmy zatem, co o współczesnej Polsce – a więc w pewnym sensie o samej Świadomości – może nam powiedzieć bliższe przyjrzenie się dwóm utworom muzyki rozrywkowej.

Małomiasteczkowy oraz Jam jest 444

Jako pierwszy utwór do analizy wybrałem niezwykle popularny jakiś czasu temu singiel Dawida Podsiadło – Małomiasteczkowy z płyty o tej samej nazwie. Wybór oczywiście warto uzasadnić. Jak się wydaje, Dawid Podsiadło w wyśmienitej piosence popowej opowiada być może najważniejszy konflikt społeczny, jaki aktualnie rozgrywa się w polskiej świadomości, a więc napięcie, jakie generuje migracja z wsi do miast. Już Andrzej Leder w pracy Prześniona rewolucja zawrócił uwagę na fakt, że najważniejszym i zarazem konstytutywnym dla zrozumienia polskości wydarzeniem w XX wieku był koniec kultury wiejsko-folwarcznej i początek faktycznej kultury miejskiej.

Utwór Dawida Podsiadło odtwarza wszystkie napięcia, które towarzyszą migracji ludności wiejskiej do miast: jej marzenia, aspiracje i rozczarowania. Wyraża zatem w symboliczny sposób, opowiada za pomocą obrazów, najważniejsze wydarzenie polskiej świadomości ostatnich dziesięcioleci. Słuchając Małomiasteczkowego jesteśmy w stanie raz jeszcze wysłuchać tej opowieści Świadomości, a więc także lepiej ją zrozumieć. Stanowisko Schellinga pozwala nam uchwycić, dlaczego to doniosły proces o filozoficznym znaczeniu.

Jako drugi utwór do analizy wybrałem piosenkę Jam jest 444 Stachursky’ego z płyty 2009. To również wartościowe źródło inspiracji. Stachursky odtwarza jedną z najważniejszych – jeśli nie najważniejszą – z polskich tradycji intelektualnych, a więc rekonfiguruje symboliczne imaginarium polskiego romantyzmu i mesjanizmu. Tak jak wielokrotnie podkreślała Maria Janion – nie da się zrozumieć polskości bez zrozumienia „paradygmatu romantycznego”. Aby prześledzić ten ruch świadomości, należy dokładnie słuchać twórczości współczesnych autorów – poetów XXI wieku – takich jak Stachursky. Roztoczona przez niego poetyczno-mistyczna wizja bez wątpienia nosi wiele znamion tekstu profetycznego. Być może właśnie w tym utworze możemy, powtarzając gest filozofii Objawienia Schellina, odnaleźć ślad przyszłego Chrystusa Kosmicznego.

Podsumowanie

Celem filozofii i jej najwyższym zadaniem jest dostarczenie całościowego poznania rzeczywistości. Dzisiaj uniwersalnym językiem nie jest, jak chciał Leibniz, czysto logiczny język matematyczny, pozwalający na generację nowych prawd o świecie za pomocą obracania samej składni zdań, a język kultury popularnej. Aby zrozumieć współczesny świat rzetelny filozof musi zajmować się kulturą popularną.

Propozycja historiozofii Schellinga – przejście od mitozofii naturalnej do filozofii Objawienia – jest być może eksperymentem chybionym, lecz mimo tego aparat krytyczny, którego dostarcza pozwala lepiej wyjaśnić wiele zjawisk społecznych, jakie współcześnie toczą się w Polsce. Jak pokazałem na przykładzie krótkiej analizy utworów Małomiasteczkowy Dawida Podsiadło oraz Jam jest 444 Stachursky’ego tylko analiza współczesnej polskiej kultury popularnej, a więc także muzyki rozrywkowej, pozwala zrozumieć napięcia i dylematy, które tworzą skomplikowaną mozaikę współczesnej polskiej tożsamości.

Bibliografia

  1. M. Janion, Gorączka romantyczna, Gdańsk 2007
  2. A. Leder, Prześniona rewolucja. Ćwiczenie z logiki historycznej, Warszawa 2014
  3. W. Rymkiewicz, Baśń rozumu, „Kronos”, nr 1-2 (9)/2009