Logikomiks: W poszukiwaniu prawdy – recenzja

Sięgając po Logikomiks miałem raczej mieszane uczucia. Powiem wprost: historia logiki nie wyglądała jak dobry materiał na powieść graficzną. Nie zaliczałem także Bertranda Russella – głównego bohatera tej komiksowej opowieści – do grona postaci, których losy chciałbym śledzić w formie graficznej. Było to jednak zwykłe uprzedzenie. Logikomiks: W poszukiwaniu prawdy to wyśmienita lektura – jeden z najlepszych i najbardziej przystępnych tekstów wprowadzających do tematyki filozofii analitycznej.

Czym jest Logikomiks? Pewne wyobrażenie daje nam już podtytuł: W poszukiwaniu prawdy (absolutnej). Wbrew temu, co mogą myśleć osoby z zacięciem teologicznym, to nie jest historia o Bogu czy bycie absolutnym. Nie. Nasi bohaterowie zajmują się innym zadaniem, choć nie mniej ambitnym – poszukują twardych podstaw współczesnej matematyki. Dlaczego akurat matematyki? Zaraz wyjaśnię. Lecz wpierw krótki rys o fabule.

Narracja w pełni zasługuje na określenie „szkatułkowa”. To nie jedna historia, a trzy, z czego każda następna zawiera się w poprzedniej, jak to w szkatułkach bywa. Zaczynamy od Grecji w czasach współczesnych. Śledzimy spotkanie czterech twórców komiksu, autorów o nazwiskach Papadimitriou, Papadatos, Doxiadis oraz Di Donna. Dokładnie. Nieco w postmodernistycznym stylu komiks wzbija się na poziom metanarracji i oznajmia nam: „Hej! Właśnie mnie czytasz! Dawaj dalej, następna strona będzie dobra!”. To ciekawe zagranie stylistyczne pozwoliło autorom na przemycenie pewnych treści, które wychodzą poza właściwą płaszczyznę narracji lub próbują dojść do istoty opowieści. Z tej pierwszej perspektywy słyszymy, że „logika i szaleństwo są nieodłączne”, co wydaje się być też mottem i przesłaniem Logikomiksu. Może nie do końca uzasadnionym przesłaniem, ale nie odbiegajmy na razie w dygresje i otwórzmy tę szkatułkę.

Druga linia czasowa – 4 września 1939 roku. Początek drugiej wojny światowej zastaje naszego bohatera, Bertranda Russella, w Ameryce. Ma wygłosić wykład na temat roli logiki w życiu człowieka. Przed wejściem na uniwersytet czeka go tłum – zebrała się manifestacja antywojenna. Obecni liczą, że znany uczony poprze ich ideały, wszak uchodzi za pacyfistę. Russell tymczasem przybiera tajemniczy wyraz twarzy i zaprasza wszystkich na wykład. Jak sam stwierdza, sens wykładu ujawni się dopiero w trakcie przemówienia. Tak też spotykamy trzecią warstwę opowieści – zamiast abstrakcyjnych rozważań, Russell postanawia opowiedzieć o roli logiki w swoim życiu. Będzie to zatem biografia ideowa. Śledzimy poczynania myśliciela od czasów wczesnej młodości do dnia obecnego. Jego zainteresowania badawcze obejmowały poszukiwanie formalnych podstaw współczesnej matematyki, a liczne podróże pozwalają wprowadzić na scenę kilku innych wybitnych myślicieli tej epoki: Fregego, Cantora, Gödla oraz Wittgensteina.

Wróćmy do wcześniejszego pytania: dlaczego prawdą (absolutną) są akurat podstawy matematyki? Co czyni ich poszukiwanie zajęciem ciekawym, ba, zajęciem godnym prawdziwych tytanów intelektualnych? Przytoczmy oryginalne rozumowanie Russella: wiedzy pewnej o świecie dostarcza nam jedynie nauka. Przede wszystkim nauki przyrodnicze z fizyką na czele, choć kilka słów uznania pada także pod adresem nowej, naturalistycznej psychologii. Wracając – pewną wiedzę o świecie oferuje zatem nauka. Lecz co jej oferuje pewność? Aparat matematyczny, oczywiście! Lecz ponownie – co gwarantuje pewność matematyki? Zbiór prawd oczywistych, aksjomatów. Oto i sedno problemu. Nasi bohaterowie kolejno stwierdzają, że „intuicyjna oczywistość” założeń matematycznych to nieco za mało. Co jeśli twierdzenia matematyki są fałszywe? Dowiedziono przecież wielu prawd, które pozornie wydają się zupełnie nieoczywiste, nieintuicyjne – obrazują to elementy teorii zbiorów Cantora. Czas wyruszyć na wielką przygodę intelektualną – w poszukiwaniu prawdziwych, trwałych podstaw matematyki!

Warto zwrócić uwagę na słownictwo, na wyrażenia mówiące o zmaganiach, przygodzie, wyzwaniach i wysiłku. To właśnie jest najważniejsza z cech Logikomiksu. Narracja sprawiła, że czyta się go niemalże tak, jak powieść przygodową. W tej konwencji Russell przypomina wspaniałego bohatera, herosa w walce o prawdę, który co noc przywdziewa maskę i pelerynę, by walczyć z siłami błędnych rozumowań i niepewnych przesłanek. Logikomiks sprawia, że historia logiki staje się ciekawa i wciągająca. Co jeszcze lepsze, tekst operuje na tyle przystępnym językiem, że powinien dać sporo przyjemności z lektury także osobom niezaznajomionym z tematem, słowem – laikom.

Dla jasności: to nie jest podręcznik akademicki ani systematyczne wyłożenie „podstaw logiki dla opornych”. Kto tylko z pomocą Logikomiksu spróbuje zdać egzamin na uczelni, ten zapewne dostatnie się na drugi termin poprawkowy. Ale to bardzo przyjemne i zachęcające wyłożenie kilku ciekawych myśli i zagadnień. Uproszczenia są jak najbardziej akceptowalne, a przystępna forma sprawia, że mamy ochotę dowiedzieć się „czegoś więcej”. Nabrałem nawet chęci, by zajrzeć wreszcie do Principia Mathematica Russella i Whiteheada. Może tym razem uda mi się pokonać ciężar okładki.

Z bardziej technicznych zagadnień: to komiks na tyle rozbudowany, że lepiej nazywać go pewnie powieścią graficzną. Z wyglądu jest nieco, hmm, „cegłowaty”, nie bardzo przypomina krótkie książeczki obrazkowe, znane z kiosków i salonów prasowych. Około 350 stron papieru kredowego, zapełnionego obrazkami i słowem, zresztą, tekstu generalnie mamy to sporo do przeczytania. Logikomiks nadaje się bardziej do czytania niż oglądania, co stanowi swoisty atut. Wspominałem już o lekkości tekstu? O ile nie trafimy akurat na mocno techniczne rozważania (co jest rzadkością), to pióro autorów jest lekkie, finezyjne, podszyte subtelnym humorem. Wybuchów śmiechu oczekiwać pewnie nie warto, poczucia rozbawienia – jak najbardziej. Co się tyczy kreski – myślę, że jest w porządku, choć piszę to z pozycji osoby, która przeczytała parę komiksów o superbohaterach i kilka bardziej poważnych powieści graficznych. Pastelowe kolory, dbałość raczej o rys charakterystyczny postaci niż bogactwo detalu.

Logikomiks to świetna inwestycja. Wybornie nadaje się na prezent dla znajomej osoby. To lekkie, przyjemne i pobudzające intelektualnie wprowadzenie do filozofii analitycznej, która uchodzi raczej za wymagającą skupienia, pełną technicznego słownictwa i krzaczków logicznych. Jedyny minus – pierwsze polskie wydanie trafiło na rynek w 2011 roku, nie kojarzę żadnego wznowienia, więc na razie trzeba go szukać w zbiorach bibliotek lub w obiegu książek używanych.

Notka o tekście: Wydawnictwo W.A.B. zapewniło mi kopię recenzencką Logikomiksu w 2011 roku. Dziękuję!


Opublikowano

w

przez