Inny koniec słońca

Za tekst odpowiada Tatiana Zemliakowa, dziennikarka, wykładowca, naukowiec, tłumaczka, poetka.

Czy wiecie, że to już nasze czwarte spotkanie z poezją na naszych łamach?

***
biegnij, lisie, biegnij,
zacierając ogonem tygodnie,
obce, grzeszne światło przelewając przez futrynę
prawem karmy, tupnij.
złościsz się na pazury z waty,
czerni w prezencie zostawione.
jesteś zły na łzy rude, które milczą,
lecz krzykiem zwijają się w dłoni.
ślady robią się coraz zimniejsze,
ilu ich opieczętowanych zebrano?
Kamienie rwane twoimi zębami
pomiędzy krzakami nieszpułki
i mułła w rozpaczy upadnie na kolana,
szukając prawdy Włodzimierza.
jeszcze wcześnie.
śpi Foros.

***
Robię się coraz cięższa wepchnięta w dzień,
Którego zbyt dojrzały bok gnie się pod moim ciężarem,
On spłynie do szklanki zmierzchu jak sok brzoskwiniowy,
Wylewając się na moje usta i plecy
A ręce, czując Twoją miłość,
Czułością z ogonem poharcują w głąb Nieba,
Zatrzymają Czas,
I uzbierają po drodze wszystkie supernowe.

***
czasami śpiący Bóg kładzie mi głowę na kolanach,
ogrzewa w dłoniach zimne palce,
dopóki nie wypadnie z nich dwanaście mantr
i nocna trawa nie rozpuści się w szyfr.
w ciszy pokrytej bliznami młode światło będzie chodzić,
prosić herbaty i pchać uschnięte lęki w kraciastą kieszeń
nieskończoną jak wieczność.
wyżej sto uderzeń młotem w serce,
próby rozkucia go od wewnątrz.
pierwsza kropka i łuk szalonej sinusoidy pobiegnie do góry,
żeby wypić sen z oczu i powiedzieć, że czas wyważa nogą drzwi,
a z mądrości wydmuchuje gumową bańkę.
palce Boga są coraz cieplejsze,
kreślą sinusoidę do dołu
przywiązują ją – podwójną – do nadgarstków
i zamiecią gonią po moim ciele zwariowane młode światło.
ono gotuje się do pierwszej piany, ściska skronie, tryska przez gardło,
i rodzi moją własną modlitwę.

***
przechadzasz się wolno w sercu, jak po komnacie,
głośno przesuwasz lustra w starym pokoju gościnnym,
zapisujesz wilgotnymi palcami osobiste aktualizacje,
zmieniasz pościel z uroczymi kanarkami,
i twój własny arkan do Armstronga próbujesz zatańczyć.
i miłość w ruchu jakaś bezsilna i bardzo niska –
przeskoczy na inny koniec słońca, oderwie rękę,
i weźmie za inną – i poprowadzi zimować.

Grafika: Kamil Frąckiewicz (Instagram: @szklanymozg)
Dobór seta poetyckiego: Marcin Kleinszmidt

Tatiana Zemliakowa – Dziennikarka, wykładowca, naukowiec, tłumaczka. Interesuje się poezją, literaturą, sztuką, malarstwem, fotografią. Pisze wiersze. W 2006 roku brała udział w „Ogólnoukraińskim spotkaniu młodych literatów w Koktebelu” (AR Krym), w 2011 – miasto Irpień, 2013 – miasto Worzel. W 2010 roku wydała pierwszy zbiór poezji Rojbusz na ciszy. Członek Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy z 2013 roku. Wiersze tłumaczone na język białoruski i polski. Mieszka w Kijowie.


Opublikowano

w

,

przez

Tagi: